bo co...


Autor: magicsunny
Tagi: bad  
17 grudnia 2009, 10:48

Grzeska nie ma juz tydzien.

Michal nie zapytal ani razu. Wciaz czekam na to pytanie.

Igor zapytal raz - gdy zeszlam z nim na dol dwa dni temu rano, popatrzyl na kanape w living roomie i zapytal - "gdzie dadi"?

Ja nadal czekam. Nie wiem czemu. Moze, zeby sie upewnic, ze decyzja byla sluszna. Jedna. Ze to nie moje wymysly, ze on z dziecmi nie ma zadnego kontaktu. Nic.

Bylam wczoraj w Job Centre ( odpowiednik polskiego urzedu pracy ). Zlozylam miesiac temu o zasilek dla poszukujacych pracy z niskim dochodem. Od miesiaca sie wlecze. Bo nie pracowalam, bo nie mam Home Office ( pozwolenie na prace ), bo .... mase innych rzeczy.

Zlozylam wiec o inny. Ktory niby ma mi sie nalezec , bo pracy szukam. Tez nie. Bo - znowu to samo co powyzej.

Kombinuja. Zeby tak mnie nie zostawic. Zeby jakos pomoc. Ale wedle prawa nie maja jak. A potrzebny jakikolwiek zasilek stamtad, zeby dostac dofinansowanie do domu. ponad 90 % tego co place bym dostala. Uzaleznione jedno od drugiego.

Wymyslili wiec wczoraj, ze skoro ja tu przyjechalam ponad dwa lata temu ( 2 lata i 2 m-ce ), a przyjechalam z mezem i dziecmi, tylko on pracowal i bylam na jego utrzymaniu, wiec nalezy mi sie z jego skladek w obecnej sytuacji. Kazali przyniesc - uwaga - jego paszport, jego Home Office i jego rozliczenie roczne. Nie odbieral jak wyszlam stamatd i dzwonilam. Tak jak myslalam. Odebral wieczorem. Uslyszalam, ze nie ma tu dokumentow, sa juz u brata pod Manchesterem. I slowa "ewentualnie jak nie zapomne, przywioze w poniedzialek, jesli oczywiscie jeszcze bede tu wracal". Gnoj. Nie dociera, ze to nie mi na zlosc robi. Ze to dzieciom. Bo to im nie bede miala co dac jesc jak tego nie zalatwie. Pozniej jeszcze powiedzial, ze absolutnie do reki mi nie da, zrobi ksero. Gdzie mi kurna ksero przyjma?! Dobrze wie, ze nigdzie... A pojsc ze mna, nie pojdzie "bo pracuje i nie ma czasu".

Czego wiecej moglam sie spodziewac?

Dlatego juz nie mam sily. Koncza sie pieniadze, ktore jakos tam odlozylam z wczesniejszych zasilkow. W zasadzie juz sie skonczyly. Jade na debecie. I nijak nie jestem w stanie wymyslic nic wiecej. Wykorzystalam juz wszystkie mozliwosci...

Musze sie ubezpieczyc na zycie. Tak w razie wu....

 

P.S. Ja mysli samobojczych nie miewam, choc pewnie moglo to tak zabrzmiec... Dzieci sa calym moim swiatem i chocbym miala isc krasc....

 

 

Wu
20 grudnia 2009
jestem, jestem. no jestem przeca :) na wypadek jestem. jako okład już mniej, bo kość wystaje, więc ugniotę bardziej niż ukoję. jestem.
19 grudnia 2009
Ech...
17 grudnia 2009
Kaja... ja Cie przepraszam. Ja nie czytuje ostatnio nigdzie. Wiec nawet nie wiem, ze byc moze nick zmienilas ;/. Przepraszam.
Tez szukam rozwiazania. Wlasnie mi paszport przywiozl laskawie... Bo potrzebuje, gdzies pisalam. Nie chcial nawet wejsc zobaczyc sie z dziecmi/Igorem, bo jak stwierdzil " nie bede stresowal Ciebie i dzieci". Oczywiscie powiedziane z ironia. Pewnie tak go "przekonywali" na policji, zeby sie wyprowadzil... Jutro kolejny dzien. Kolejne latanie i proszenie sie... Mowilam Wu dzisiaj... bede musiala isc po bon do bank of food... Ciezko mi z tym jak cholera... Ale Wu ma racje - niech sie wstydzi ten, co kradnie, ja tylko prosze o pomoc...
Dziekuje Wam wszystkim. Za Wasza obecnosc.... :*
tatarak
17 grudnia 2009
to ja...
mama-i-ja
wiesz- to nie były rady, bo sama wiem jak to trudno ogarnąć, tylko takie gdybanie, szukanie rozwiązania...
17 grudnia 2009
Po pierwsze.... nie bardzo kojarze kim jestes? ;/
Przepuklina jest sobie i odzywa sie wtedy, kiedy najmniej tego potrzebuje, lub dgy koncza sie przeciwbolowe, czekam na list ze szpitala.
Ze sprzataniem nie jest prosto - zarejestrowalam dzialanosc gospodarcza ( potrzebne mi to do roznych zasilkow ), ale nie mam jak. Moja mama pracuje na 3 rozne zmiany, ciezko to pogodzic. Kolezanka ktora miala zajmowac sie Igorem znalazla prace, wiec... ;/
A kiedy ja mam robic te pierogi? Zajmuje sie dwoma lobuzami kochanymi, w miedzyczasie latam od szkoly ( bo co chwile cos sie dzieje z Michalem ), do miasta i staram sie pozalatwiac wszystko, a w sumie nie udaje sie nic... To nie jest tak, ze ja nie probuje, ze nie mysle, ze sie nei staram.... Ale do cholery wszystko ostatnio sprzysieglo sie przeciwko mnie... Nie ma zlobka socjalnego. Przedszkole jest od skonczonych 3 lat. 2,5 godziny za darmo. Maly kwalifikuje sie dopiero od stycznia 2011, bo mimo ze we wrzesniu konczy 3 lata, jest juz poza ichnimi rama
tatarak
17 grudnia 2009
skurwiel ten G, że na takich cilów to nie ma sposobu, łeb bym mu po sam pas urwała, no i przymusowa kastracja, wrrr...
Trzymaj się jakoś.
Ja wiem, że to nie czas, ale wierzę w Ciebie, Polki to mocne i zdolne baby, może na ten rynek który zamieszkujesz możesz coś swojego wrzucić?
Chodzi mi np o sprzątanie w prywatnych domach- przed świętami to jest niezły biznes,
no ja wiem, że chłopaki, ale może jakoś uda się to pogodzić, a nie ma jakiegoś socjalnego żłobka dla Igora chociaż na 3-4 godziny?
Może swoje pierogi na święta sprzedawać? No ja nie wiem po prostu...
p.s. Byłam w podobnej sytuacji tylko z jednym dzieckiem. I wiem jak się boisz, ale zaświeci słońce, a problemy staną się wtedy mniej straszne...
a jak ta Twoja przepuklina?

Dodaj komentarz