cd


Autor: magicsunny
Tagi: cd  
03 kwietnia 2008, 11:33

W ciagu "tamtych" lat, wiele bylo rzeczy, o ktorych nie chcialam nawet myslec i wspominac. Szczegolnie teraz, po takim czasie. Ale zycie ma to do siebie, ze pewne rzeczy, a w szczegolnosci przeszlosc, wracaja do nas jak bumerang. Nie bylam nigdy grzeczna dziewczynka. Sprawialam problemy mojej mamusi. Moze nie takie jak moj brat pozniej, ale jednak. Wychowalam sie w takiej a nie innej dzielnicy, otoczenie mialo na mnie wielki wplyw... destrukcyjny, zaczelam palic majac lat 10... Na poczatku oczywscie bylo to tylko szpanerstwo, pokazywanie jaka to jestem juz dorosla i rowna z wiekszoscia, duszac sie dymem i nie potrafiac sie zaciagnac. Jednak z roku na rok bylo coraz powazniej, ciezej... I tak juz zostalo. Do dzis. Po 18 latach nie potrafie juz rzucic, ale potrafie sie zaciagac ;]. Dziewictwa pozbawil mnie kolega majacy lat 16, ja mialam 12. O szczegolach pisac nie bede, gdzies to juz bylo. W wieku lat 13 poznalam mojego eks meza. Bylismy ze soba ponad 2 lata, mama byla zawsze przeciwna, pochodzil z patologicznej rodziny, kradl, wszystko mu wisialo, rzadzil na dzielnicy, nie mial najlepszej opini ;]. Ale jak wiadomo, tacy najbardziej pociagaja mlode dziewczynki ;].  Zrobil sie z tego pozniej calkiem powazny ( na tyle, na ile moze byc u gowniarzy ) zwiazek. Kiedys ucieklam dla niego z domu, bilam sie, cpalam ( stad wiedza jak postepowac pozniej z bratem ), pilam. Bylam najgorsza suka na dzielnicy... Przeszlam wiele przemian w tym czasie. Najwazniejsza bylo zrozumienie, ze nie pozwole mu sie wiecej uderzyc. Rozstalismy sie. I tak jak bardzo go kochalam wtedy, tak samo nienawidzilam. Na odchodne dostalam kopa w dupe - nie przyslowiowego kopa - i zrzucil mnie ze schodow. Zlamal mi wtedy reke i pekl obojczyk. Powiedzialam mu wtedy, ze kiedys przyjdzie taki dzien, ze zateskni za mna i chocby nie wiadomo z kim byl to i tak zapragnie do mnie wrocic. Nie wiedzialam, ze moje slowa mialy wtedy magiczna moc i jak bardzo przepowiedzialam sobie wtedy przyszlosc... Potem wyprowadzilam sie z domu... Mijaly lata. Poszlam do technikum, potem na studia. Studia moj owczesny facet kazal mi rzucic po 2 latach. Bylam na tyle pod jego wplywem, ze rzucilam... Co jakis czas dochodzily do mnie sluchy o Nim, o eks. O tym, za ktorym tak strasznie tesknilam. Mimo wszystko... A bylam juz wtedy w innym, bardzo toksycznym zwiazku. To byl ten okres mojego zycia, w ktorym zaczelam pisac bloga... Wtedy bylam juz z tym "psychopata" 6 lat... Kiedys doszlo do mnie, ze moj obecny eks siedzi. Jakos sie tym nie przejelam. Po jakims czasie dowiedzialam sie, ze od 3 lat pisze do mnie listy, ktore przechwytuje moja mama i babcia... Nigdy nie doszly do mnie. Przez tamte 7 lat przeszlam przez anoreksje i bulimie. Zalamanie nerwowe przyszlo na koniec roku 2002. Dzieki pewnemu A. wyplatalam sie z tego idiotycznego , 7letniego zwiazku, by kilka miesiecy pozniej wrocic do swojego obecnego eks... W lipcu 2003 wzielismy slub.... w wiezieniu ;]. Nikogo z mojej rodziny nie bylo, tylko moj brat... Nie dziwie sie. Dzisiaj sie nie dziwie. Bo durna myslalam, ze rzeczywiscie mnie kocha i kochal i tesknil przez te lata... Ze JA go zmienie. Ze przy mnie bedzie lepszym czlowiekem. Razem z nim ( a raczej on dzieki mnie ) walczylam w sadzie o jego coreczke. Pomagalam dogadac sie z jego byla w kwestii wychowania dziecka itd. Utrzymywalam jego, jego rodzicow i siostre... Oralam ciezko, wszystko szlo na paczki, jego papierosy, na wydawanie w kantynie. Prawie dwa zasrane lata jezdzilam 2-3 razy w tygodniu do jednego z ostrzejszych zakladow karnych w Polsce. I mialam nadzieje... I czekalam... Nie pytajcie mnie czemu, nie wiem... Pozniej mialam dosc. Dosc sledzenia przez tesciowa, dosc zarzutow ze go zdradzam, ze sie wlocze... A ja tylko oralam by mial za co palic i czym przekupywac "tam". Chcial miec dziecko. Probowalismy. Zapytacie jak? Jest cos takiego jak "widzenia rodzinne". Dostaje sie pokoj na 2 godziny i... No. Po pewnym czasie, a wlasciwie za namowa jego przyjaciela... zmadrzalam. Bylam juz zaszczuta, wszyscy wiedzieli o kazdym moim kroku. Do pracy odwozil mnie samochod, z pracy odwozil mnie samochod. Zawsze mialam gdzies za rogiem jakis "cien", ktory nie spuszczal mnie z oczu. Wnioslam pozew o rozwod. Potem poznalam Ryska, zaszlam w ciaze. Moj eks - jakos tak sie sklada ze ma na imie Tomasz ;] - prosil i blagal. Ale bylo juz po 2 sprawie i nie chcialam od niego juz nic... Wiecie, milosc jest slepa, wtedy potrafilam sobie nawet wytlumaczyc ze to za co on tam siedzi, to nic, to przypadek, ze zaluje. Ale zycie czlowieka, to nie jest nic... I wtedy wyszlo po co chcial do mnie wrocic. Wiedzial. Wiedzial ze kochalam go przez te wszystkie lata. I ze mnie, bedzie wykorzystac najprosciej. Bylam potrzebna do tego by mogl szybciej wyjsc... Bo dostal 11,5 roku... Nawet gdy bylo juz po rozwodzie, a ja wtedy w ciazy z Ryskiem, prosil bym przyjezdzala, zebym mowila ze to jego dziecko, ze to mu pomoze... Zrozumialam... Obdarzylam tego faceta takim uczuciem i takim zaufaniem... Dzis znow jestem najgorsza na dzielnicy suka. Bo zostawilam biednego Tomasza w potrzebie ;]. Tylko, ze nie za wiele mnie to obchodzi... Coz. Czlowiek sam sobie uklada sobie zycie. I placi pozniej za bledy. Ja bylam przez wiele, wiele, wiele lat naiwna i slepo ufalam. Do tego bylam glupia i nie chcialam nikogo sluchac... Widzicie, nie potrafie dokonywac dobrych wyborow...

 

 

Pol roku temu wyszedl. Utrzymujemy kontakty conajmniej poprawne. Nawet do mnie dzwoni od czasu do czasu gdy jestem w Polsce. Bo jak na porzadnego (?) recydywiste przystalo, zawsze ma odpowiednie informacje... ;] I nawet powiem, ze mnie scisnelo, gdy zobaczylam go na naszej klasie z mlodsza ode mnie o 8 lat niunia... ;]. Tylko po co mnie scisnelo  i gdzie? ;] Bo jakis sentyment mam... mimo wszystko... bo nigdy nie ma tak, ze jest tylko zle... pieknie tez bywalo. Chwilami... ale bywalo :).

 

 

Carnation - mnie tez to przeroslo. Juz dawno mnie to przeroslo... Wu - ja nadal podpisuje sie pod tamtymi swoimi slowami. Pod warunkiem, ze "ten" facet bedzie mnie traktowal tak samo... Bedzie mnie rozumial, tak, jak ja jego....

 

 

08 kwietnia 2008
wprowadziłam hasło na bloga, chcesz je znać napisz swój nick z blogów na sylka-27-80@tlen.pl albo na gadu 4314726

pozdrawiam ;)semisweet (rybniczanka)
07 kwietnia 2008
"złe wybory"? czasami tak się splatają sytuacje, okoliczności, że w praktyce wybór jest niewielki... albo nie masz siły by wybierać. Wybierają inni i wmawiają ci, że sama sobie jesteś winna, bo wybrałaś.
rebel
05 kwietnia 2008
No napisałybyście do mnie też :P
04 kwietnia 2008
Hehehe, odpisalam. Chyba za pozno? ;] O dupie pawiana tez napisalam :P. Pomecz sie ;].
Wu
04 kwietnia 2008
noga mi zdrętwiała? scierpła? [tak się to pisze?]

nic nie widze. nic. kurde. przez lykend mnie pomęczysz. osz Ty!! podtrzymuję: babsztyl :P
iwcia-iwon
04 kwietnia 2008
tego nie lubię w naszej-klasie że o jakiś eksow się potykam i ich dupy młodsze, piękniejsze, lepsiejsze ode mnie...
a przeszłość trudna, po Tobie ją widać, na każdym kroku zauważam
Wu
04 kwietnia 2008
czekam i czekam.....nogą pod biurkiem macham.....
Wu
04 kwietnia 2008
jestem bez grosza przy dupie. o tel kom się rozchodzi, dlatemu nie odpisalam :)
czekam na wieści z frontu :*
03 kwietnia 2008
...silne kobiety przyciągają słabych mężczyzn ...bo Ci o których piszesz słabi są ... na ich ramieniu nawet się wesprzeć nie można....
Wu
03 kwietnia 2008
poszedł mail.
pamiętaj....jak się zaśmiejesz...... >:)


zawsze złe wybory? ale dzięki jednemu z nich masz Miska :)
pewnie chodzi o facetów? no ale to dawcy są, nie? ;)


Tomasze... sama widzisz. to jakaś magic jest :P

Dodaj komentarz