cd
Tagi: cd
06 listopada 2007, 21:21
W domu panuje atmosfera pt.: " nic sie nie stalo, nic nie zrobilem"...
Probowalam rozmawiac dzisiaj. Bo wczoraj jak wrocilam do domu, to bylam tak skuta, ze nawet prawie udalo mi sie usnac w wannie. Cale szczescie otworzylam oczy w momencie, gdy woda siegala juz prawie brzegow... ;]. Spilam sie, a tak. I to juz dawno tak nie pilam. Zeby nie znac umiaru, zeby wisiec potem nad klopem i rzygac... Rano - jakby nic sie nie stalo. Po powrocie z pracy - normalna rozmowa. Ale cisnienie mi puscilo i zaczelam temat. Zapytalam czemu? Co takiego zrobilam zle. Uslyszalam, ze nie mam sie o co wsciekac, ze nic sie przeciez nie stalo, to byla tylko rozmowa z tylko kolezanka... Ze moze on "lubi sie tak dowartosciowywac takimi rozmowami w necie"... Pieknie. Po co - spytalam. Odpowiedzi nie uzyskalam... Na pytanie czemu mnie tak pieknie dowartosciowal tekstem "nie ma o czym mowic", tez nie doczekalam sie wyjasnienia... A na koniec, ze jak mi tak zle, to on sie moze spakowac i sie wyprowadzic. Powiedzialam, ze byl to ostatni raz kiedy znioslam cos takiego, ze nastepnego juz nie bedzie, bo... to bedzie koniec. A jesli - uslyszalam, ktos sprzed lat do mnie napisze, to tez? Tak kuzwa, super, czyli jest tego wiecej... ;]. No i kurwa masz babo co chcialas... Teraz mam wybor - albo sie nie odzywac i udawac ze nic sie nie stalo, albo drazyc temat i doprowadzic to do konca, czyli... Tylko tu jest problem. Bo ja jestem teraz zywym przykladem moich kolezanek, ktorym kiedys tak dobrze radzilam " nie daj sie". Sama teraz robie to samo... Bo ja go strasznie kocham. I nie potrafilabym zniesc mysli ze mozemy sie rozstac. Mimo wszystko... No i dzieci, najwazniejsze dzieci... Nigdy taka nie bylam... Nie dawalam sie krzywdzic w ten sposob. Teraz... teraz mimo ze boli, jakos wazniejsze jest to, ze kocham... Boze, jaka glupia ze mnie baba !
A dla niego - chocbym nie wiadomo jak probowala mu uswiadomic ze to co zrobil bylo zle - nie ma to znaczenia. Bo obral juz strone "nic nie zrobilem" i tego sie bedzie trzymal. Mysle, ze pozostaje mi tylko jedno - pokazac mu jak to boli. Niech sie przekona na wlasnej skorze. I tyle... Czyli ze wojna? Byc moze... ale inaczej mu tego nie uswiadomie...
G! Czy to tak dużo?
Wolisz zabrać dupę i pozwolić aby kolejne dziecko wychowywało się bez Ciebie???
No rzeczywiście- najłatwiej uciec. Przysięgać a potem zapomnieć.
ŻENADA
bo u Ciebie wnet jak u mnie swego czasu. Ony wywinąl numer, ja go ....no.... no tam trochę go mocniej lubię, ale nie spodziewal się, ze to zrobię. "chces? to się wyniosę!" pomogę ci - powiedziałam i zaczęłam go pakowac. wytrzymał dwa miesiące poza domem. dwa m-ce wnet jak lata. ale zrozumiał. czasami takie kroki są kobnieczne.
może to dobre wyjście, może nie.... ale najgorsze chyba będzie jesli udasz, ze nic się nie stalo.kochasz go? ok. to mu pokaż, co może stracic. a i Ty, Sloneczko, przemyślisz na spokojnie. tak bym zorbila.
ale wiadomo...kazdy musi sam znaleźć własną drogę.
powodzenia, trzymam kciuki.
Dodaj komentarz