chce zmian


Autor: magicsunny
Tagi: zmiany  
10 listopada 2009, 22:35

Staralam sie o disability living allowance ( niepelnosprawnosc ) dla Michala.

G. powiedzial, ze bez sensu, daj spokoj i tak sie nie uda, nie da rady... Tlumaczylam, ze to nie katar, nie kaszel ktory przejdzie za tydzien, czy dwa, tylko cos, czego nie da sie wyleczyc... Co wylacza go z zycia na kilka dni w m-cu calkowicie, a poza tym ma wiele innych skutkow ubocznych.... Ze zabic moze w kazdej chwili, gdy nie zdaze zareagowac, gdy mnie nie bedzie obok, by podac lek... I wiele innych mialam argumentow przed G. Ale on swoje - nic z tego.

A ja wypelnilam forme ( 45 stron, pomogla mi znajoma nauczycielka - angielka, bo trzeba bylo fachowym jezykiem pisac, a do tego jeszcze mi brakuje... ). Dolaczylam potrzebne dokumenty od lekarzy, wypisy szpitalne, orzeczenie choroby... Wczoraj - po dwoch tygodniach od wyslania - dostalam odpowiedz, ze Michal sie kwalifikuje oczywiscie. Tu nie ma jak w PL - komisje lekarskie, tony papierow, miesiace oczekiwan... Tu lekarze sobie ufaja, wierza w to, co napisal poprzednik.

Dostal orzeczenie o niepelnosprawnosci, ichnia druga grupe, a dzis dostalam juz pieniadze na konto. Zadne zawrotne sumy, ale zawsze to cos. Poza tym... poza tym moze mu sie kiedys to do czegos przyda... Jednak caly czas mam nadzieje, ze za lat kilkanascie, moze troszeczke dluzej, genetyka bedzie szerzej poznana, zaczna "mocniej grzebac" w tych genach i uda sie "podmienic" gen, wyleczyc moje dziecko... ;/

G. nie powiedzialam, ze dostalam odpowiedz, nie powiedzialam, ze przyznali, nie powiedzialam, ze przelali pierwsze pieniadze i ze beda przelewac co m-c. Nie. I nie powiem. Przychodza na moje osobiste konto, o ktorym on juz dawno zapomnial, ze istnieje. Ichnie "rodzinne", tez juz mam u siebie na koncie. Teraz musze sie postarac zmienic konto na reszte "benefitow" jakie mamy na dzieci.

I doroslam do zlozenia wniosku o separacje... Jeszcze nie rozwod. Na razie, chce "temu" dac szanse. Moze to cos ruszy... Moze dotrze. Jesli nie... ;/

 

Syna mam juz duzego, wiecie? Obu w sumie, ale Misiek wydaje mi sie taki... taki duzy chlopiec juz... Kocham ich nad zycie... OBU. Moje dwa anioly. Dwa skrzydla, ktore trzymaja mnie mocno przy zdrowych zmyslach... Bez nich bym spadla po prostu, zginela w otchlani...

 

 

 

 

 

 

 

Koniec.

 

13 listopada 2009
Dobrze czynisz. We wszystkich kwestiach w notce poruszonych. Trzymam kciuki za Ciebie i chłopców.
11 listopada 2009
Obaj sa juz duzi:)i jacy z nich przystojniacy:)
pozdrawiam:*
rebel
11 listopada 2009
sciskam mocno, mądra babka jesteś, bardzo dobrze, że nic mu nie powiedziałaś. A separacja? Może dorośnie w końcu.

Dodaj komentarz