Moj duzy synek :)


Autor: magicsunny
Tagi: dzieci  
03 sierpnia 2007, 23:51

Wczoraj zadzwonila do mnie po kilku miesiacach babcia mojego Miska. Nagle jakos przypomniala sobie ze ma wnuka, coz... Rozmowa trwala moze 2 minuty, bo znow sie zaczelo - a czemu nie przyjedziesz, a jak moglas zapomniec o Rysku, jak Ty mozesz normalnie zyc itd, po czym placz. Stwierdzilam wiec ze wlasnie dlatego nie przyjezdzam, bo nie chce juz sluchac ciaglych zalow, wyrzutow, placzu. Zero pytania o Miska, czy jest ok, jak rosnie...  Do widzenia i tyle. Ale musialam dzisiaj do niej zadzwonic bo przyszly jakies pisma, ktore zwykle przychodzily na moj adres. Tym razem sie pomylili i wyslali do niej. Od slowa do slowa i nie wytrzymalam gdy znowu zaczela swoje, powiedzialam jej ze nie przyjezdzam bo jestem w ciazy i za 7 tygodni mam termin, wiec raczej nie usmiecha mi sie zadna podroz. Cisza. Wtedy podlecial jak zwykle maly, ktory jak widzi ze z kims rozmawiam, krzyczy "tata". No i krzyknal. Ona na to " a co on powiedzial?" I sie zaczelo... Ze mam kogos, ze Misiek mowi do G. tata, ze to dobrze i wcale nie mam zamiaru go tego oduczac... Cisza. Na koniec tylko slowa " no tak, w koncu jestes mloda, MUSISZ ulozyc sobie zycie, a maly musi miec KIEDYS ojca". Do widzenia.

Slowa niby uprzejme, pelne zrozumienia.... Czyzby? Ja wiem, ze jej ciezko, ze trudno sie pogodzic z tym ze Rysiek nie zyje. Ale czemu ja do cholery mam czuc sie winna ze chce zyc?! Obiecalam ze przyjade z malym w listopadzie. Nie wiem jednak, czy to aby dobry pomysl...

Jak ja nie znosze takich dni, kiedy do tego wszystkiego, co tylko mam w reku, korzysta z praw grawitacji i po prostu leci... ;/

A Misiek jest zaziebiony, doslownie leje mu sie z nosa, chyrla jak rozbity garnek i marudzi za trzech. O spacerze nawet nie ma co marzyc bo on gania jak szalony a nie chodzi, wiec tylko by sie doprawil... Oj zycie ;]. Dalam mu na noc troszke Dipherganu przeciwkaszlowo, moze choc noc bedzie spokojna...

Poza tym moj "duzy" synek nauczyl sie ostatnio wykorzystywac pewne zachowania. Np. leze z nim i chce zeby juz nareszcie zasnal. Odwracam sie od niego, wtedy on zaczyna glaskac mnie po policzku. Udaje ze mnie nie ma, zaczyna mnie calowac po rekach, nogach, gdzie popadnie, zebym tylko zwrocila na niego uwage ;). Nadal udaje, wiec zarzuca mi lapki na szyje i calujac po policzku mowi " mama, tulac" . Wtedy chyba najtwardszy glaz by nie dal rady, wiec wydurniam sie z tym moim szkrabem i oczywiscie przez nastepne 20 minut ze spania nic... ;). Wreszcie zasypia wtulony pod moja pache, tyrzymajac mnie za lokiec ( cos sobie ostatnio go upodobal i nawet jak siedzi na kolanach, to musi za niego trzymac :] ).

 

05 sierpnia 2007
Po pierwsze to nie ja jestem dla niej niesprawiedliwa, tylko ona sama jest dla siebie i dla innych. Po drugie - nie , nie wiem jakie to uczucie stracic syna i nie chce sie dowiedziec, ale wiem, ze chocby ludzie krzywdzili mnie nie wiadomo jak a zycie dawalo mocno po dupie, czy tez gdy kogos trace ( bo wyobraz sobie ze ja tez kiedys kogos w ten sposob stracilam ), to nie wyzywam sie na ludziach i nie obwinam ich o czyjas smierc, powtarzajac na kazdym kroku " gdyby nie Ty on by zyl, gdyby nie Wy, bylby teraz ze mna". I to ja jestem niesprawiedliwa?! Po trzecie - nikomu nie zabraniam plakac czy oplakiwac, ale sama chce zyc normalnie, bo mam do tego prawo tak samo jak ona ma prawo byc w zalobie do konca swojego zycia. Ale ja w odroznieniu on niej nie nakazuje tej zaloby nikomu innemu! Po czwarte i najwazniejsze - nigdy jej nie zabranialam widywac wnuka, nie jest to jakas 90letnia polamana babcia o lasce, ktora nie ma sily wsiasc w pociag i przyjechac do wnuka, skoro tak baaaardzo za nim teskni. Zaprasza
04 sierpnia 2007
Mam wrażenie, że jesteś dla niej niesprawiedliwa. Nie masz pojęcia jakim przeżyciem dla matki jest śmierć syna i obyś nigdy tego nie doświadczyła. Ona jeszcze długo będzie płakała, ma do tego prawo, podczes gdy ty będziesz "układała sobie życie" bo podobno "zasłużyłaś sobie na to co najlepsze". Ale czy przypadkiem nie przemawia przez ciebie egoizm?
Czy Ona "zasłużyła sobie" na to, aby nie widzieć wnuka? Traktujesz ją niesprawiedliwie.
04 sierpnia 2007
Układaj sobie życie i sie nie przejmuj. Zasłużyłaś na to co najlepsze :*
04 sierpnia 2007
ja bym pojechala do babci. Na zywo latwiej wytlumaczyc pewne sprawy...

Dodaj komentarz