No to wstalam o siodmej, potem pospalam jeszcze do dziewiatej z Miskiem, bo Igor nakarmiony i zasnal, potem zrobilam dzieciakom jesc, o 11 tej zabralam sie za pakowanie. O 19.30 mialam juz popakowane wszystko, smieci wyrzucone, polowa zabawek Miska zepsutych tyz ;). Teraz nareszcie dzieci spia, ja w kazdej chwili moge sie juz wyniesc. wystarczy tylko wrzucic do wora rzeczy Igora i kilka moich i Miska. Potem przepakowywanie tego u babci ( bo teraz nie dalabym rady, byloby bez sensu... ). A teraz rozmawiam sobie z mezem na skype islucham jak za oknem laduja samoloty ( mieszkam niedaleko lotniska ;] ). I slyszac te odglosy, chce juz teraz, zaraz, natychmiast leciec do UK !!!! Wytrzymam, dam rade... jesli nie zwariuje do 14tego, jeszcze tylko 9 dni... 9 dni... 9 dni... Powtarzam sie jak psychiczna. Juz zwariowalam ;]. Kocham Go. I tesknie... JAK CHOLERA ;].
Dodaj komentarz