Tia... chodzi juz za mna od jakiegos czasu... jesli mozna to tak okreslic ;]. I co? I pochodzi jeszcze troche, bo trza poczekac ;/. A g. byl dzisiaj wyjatkowo "sympatyczny"... ale ktoz by nie byl po takiej "abstynencji" i po pol litra wodki na glowe ;]. Zrobilismy sobie dzisiaj taka mala imprezke, przyszli znajomi i oblewalismy narodziny Igora... Oni wodka, ja Redds'em, mlody mlekiem ;]. Impreza z czworka dzieci w tle, ale bylo calkiem milo, taka odmiana od mniejszego wariatkowa ktore jest na codzien. Bo to bylo wielkie wariatkowo, dobrze ze psa przezornie wywiozlam do babci, zeby nie zostal zmaltretowany ;). Wracajac do mojego meza - sympatyczny byl dopoki pil i znajomi byli. Po ich wyjsciu pogadal sobie cos pod nosem o kobietach, ktore unikaja facetow w pewnych sytuacjach i padl na podlodze obok lozka Miska, gdzie spi do teraz - sympatycznie ;]. Podczas gdy ja jeszcze dobre 2 godziny walczylam z nienajedzonym Igorem i spiacym, ale niechcacym za nic zasnac Michalem oraz garami zalegajacymi w zlewie - jeszcze bardziej sympatycznie. Faceci swietnie spia - dziacko wyje jak syrena alarmowa tuz nad uchem, a ten dalej chrapie i nic go nie rusza, ciekawe stworzenia... :D. Zastanawiam sie - zrobic mu jutro awanture ze tak mnie z tym wszystkim zostawil, czy odpuscic? Hmmmm.... raz chyba odpuszcze, a co, nie taka zolza ze mnie do konca ;). Dorbanoc ;).
Dodaj komentarz