Najnowsze wpisy


hmmmm
Autor: magicsunny
Tagi: hm  
31 października 2011, 11:04

Mlody wrocil do domu... Niechetnie, ale jednak. Z reszta obaj ( i syn G. i moj chrzesniak ) wogole nie chcieli wyjezdzac.... To bylo na koniec sierpnia. Ledwo dalam rade szczerze mowiac ;-). Po tych wakacjach odeszla mi ochota na kolejne dziecko :-D. Chociaz kto wie... ;-)

Obecnie czekam na kolejna operacje - za jakies 3-4 m-ce moze bedzie. Choroba sie nie wyciszyla, ogniska sa nowe, roznosza sie... Dwa wyjscia - albo co chwile beda mnie kroic, albo... byc moze wlasnie kolejna ciaza bylaby "pomocna". Ale tego nikt nie wie na pewno, wiec... sam juz nie wiem. Choroba na pewno wtedy uspokoila by sie na rok, moze 2 lata. A dalej? Byc moze sie cofnie, byc moze nie. Za duzo tych "byc moze". To trzeba dobrze przemyslec. Na razie czekam.

Moje zoo domowe powiekszylo sie o zlota rybke  :-p. Ciekawe co jeszcze w tym domu bedzie ;-).

Kociary sa juz po sterylce, wariuja jak wariowaly - skalpel ich nie wystraszyl hehe ;-).

 

Ostatnio niechcacy zaliczam sporo imprez - chyba nadrabiam teraz :-p. Ale tak dobrze sie bawie wsrod tych akurat ludzi, ze juz dawno tak nie bylo ;-).

 

Z G. uklada sie swietnie - zeby nie zapeszyc. Oboje jestesmy chyba bardziej dojrzali... JA przestalam zwracac uwage na pierdoly, on wydoroslal. Dostalam w dupe, ale przydalo mi sie to - moge teraz pomoc innym, ktorzy sa teraz w takiej sytuacji, jak ja bylam jeszcze kilka m-cy temu. Wiec moja wiedza naprawde sie tu przydaje :-).

 

Trzeba sie przygotowac do wieczora... W koncu dzisiaj Halloween :-D - obchodzony na Wyspach swietnie ;-).

cos
Autor: magicsunny
Tagi: cos  
08 sierpnia 2011, 10:36

Cos sie nie moge pozbierac od dluzszego czasu.

Najpierw na poczatku czerwca przyjazd syna G. - jest juz u nas 2 m-ce i nie chce wracac, 13 lat ma obecnie...

Pozniej sciagnelam mojego 6-letniego chrzesniaka - mamusia gowniara pije, cpa, dzieciaka ciaga za soba, zeby zbieral puszki i butelki... Mlody ze smietnikow wyjadal...

Skorzystalam, ze moja mama poleciala na 2 dni do PL - zabukowalam bilet i go zabrala.

Kilka dni po przylocie dziecko mowi do mnie " ciocia, ale ja nie chce juz wracac do domu...".

Na pytanie - dlaczego - odpowiada " bo tu sa koledzy, zabawki i jedzenie" ;/.

Wszystko mu w domu pachnie ( lazienka, posciel, ciuchy, ja ), wszystkim sie zachwyca...

W PL walka o niego w sadzie, miedzy cpunka matka i dziadkami alkoholikami... ;/ Jakis koszmar.

I ja mam go teraz tam odeslac?

Jak o tym slyszy, to ma lzy w oczach...

 

Jestem po operacji juz - diagnoza rozpoczeta od zrostow, przez problemy jelitowe hehe, przepukline, cyste, stanela po wynikach histopatologii na Endometriozie. Jak zwykle sie zalapalam. 7-15 procent kobiet na to choruje i akurat musialamja sie zalapac - szlak by to wszystko trafil.

Wycieli ostatnio jedno z wiekszych "ognisk" - wielkosci pilki do golfa ;/.

Obecnie czekam na wizyte u ginekologa, kolejne badania, a pozniej dobranie odpowiedniego leczenia, ktore by na jakis uspilo chorobe...

Dokucza cholernie... szczegolnie bole lędźwiowe i zmeczenie ( spalabym po 14 godzin i dalej mi sie spac chce... )

 

To tak w skrocie.

Ide ogarniac dom wariatow - 4ka dzieci, 2 koty ( 4 m-czne hehe ) i piesa...

Madhouse ;-).

zaufanie to odwaga, wiernosc to sila?
Autor: magicsunny
Tagi: zau  
13 kwietnia 2011, 17:57

Przepraszam Was. Troche sie zagubilam ostatnio ;-).

Rebel widziala zdjecia ;-).

Na koniec kwietnia G. wraca do domu.

Nie wiem czy chce opisywac co tu sie ostatnio dzieje. Generalnie on sie naprawde bardzo zmienil. Pod kazdym katem.

Pomaga w domu, interesuje sie, zajmuje sie dziecmi, gotuje, sprzata, naprawia... zazdrosny sie zrobiljak cholera - wydzwania po kilka razy z pracy, czy aby na pewno sama jestem. To juz chyba jednak zasluga sasiada, o ktorym opowiedzial mu wtedy Michal ;-).

Dostalam od niego w sumie dwa listy... Prawdziwe takie.

Nie chce zapeszac, ale jest dobrze :-).

A dzieci sa przeszczesliwe :-))).

 

Czekam na operacje przepukliny - przegielam z byciem Zosia Samosia i sie doigralam...

Boli jak szlak, ciagnie, pali, piecze, utrudnia zycia na codzien. Czekam na termin.

 

Zdjecia moze jakies wrzuce przy okazji, jak mi sie przypomni znowu, ze mam bloga ;-). Na razie skupilam sie na kolejnej pomocy i musze to skonczyc ;-).

Buziaki dziewczyny :-).

hmmmm
Autor: magicsunny
Tagi: hm  
01 lutego 2011, 20:32

Dostalam dzisiaj na gadu od Grzeska....

 

 

"po tym jak sie wyprowadzilem nie chcialem sie widywac z dziecmi bo bym musial patrzec na ciebie wiedzac ze cie kocham a nie moge miec,potem w grudniu zakochalem sie po raz drugi i jednoczesnie nie bylem pewien czy to wszystko wyjdzie nam,wiem ze powinienem ci to mowic czesciej ale jakos sie balem. A teraz jak bylem i wyszlas to niesamowicie tesknilem chcialem ci napisac bys juz wrocila ale nie moglem wymagac od ciebie bys dokonywala jakiegos wyboru i stawiac cie w trudnej sytuacji, bo bys powiedziala moze ok ale jak sie teraz przeprowadze a wiesz ze to nie jest takie latwe dla mnie teraz,brakuje mi ciebie bardzo,uwielbiam sie przytulac do ciebie i czuc twoj zapach i jak nie spisz ze mna to mi strasznie smutno w piatek nie przespalem nocy i slyszalem jak wstawalas by tylko zamknac drzwi, i boje sie tego ze chcesz jeszcze dziecko tzn boje sie ze nie dam rady z 3 dzieckiem ze bedzie bardzo ciezko choc zawsze chcialem dziewczynke. to tak by w skrocie wygladalo,przepraszam ze to pisze dopiero teraz nie wiedzialem jak sie za to zabrac,pamietaj tylko ze nie wazne od wszystkiego co bedzie ze cie kocham."

 

 

Nie potrafie nawet skomentowac...

Pomijajac jego opis " trzeba cos stracic, zeby to docenic, by to odzyskac, trzeba sie zmienic... ale czasem jest juz za pozno "....

bez
Autor: magicsunny
Tagi: bez  
30 stycznia 2011, 10:45

Zaczyna mi brakowac cierpliwosci do samej siebie. Zagubilam sie... Znowu.

Dlaczego nie ma prostych rozwiazan?Dlaczego nie ma jednoznacznych odpowiedzi w zyciu?

Nie pisalam. Bo juz sama nie wiem co sie dzieje, dzialo...

Przez chwile bylo dobrze. Czulam sie dobrze. Myslalam... nie, mialam nadzieje, ze cos sie zmienilo. Nie mam zamiaru oszukiwac sama siebie. Chcialam, zeby cos sie zmienilo.

Bylo dobrze. Ale w pewnym momencie wrocilo do normy. Do tej normy sprzed jego wyprowadzki.

Dla mnie zaczelo wygladac to tak - bylo fajnie znowu na poczatku, spotkanie po ponad roku, cos tam odzylo. Staralam sie. Z reszta to byla moja inicjatywa. A pozniej... pozniej mozna bylo osiasc na laurach, bo niech ona dalej sie stara, ja sobie znowu bede jak dawniej... I tak bylo.

Znow przestalam byc w centrum jego zainteresowania. A ja potrzebuje. Tak strasznie potrzebuje... Nie jestem tylko mama, sprzataczka itd. Jestem kobieta. I nie mam na mysli teraz seksu. Po prostu chce czuc sie dla kogos wazna. Teraz znow poczulam, ze jednak nie jestem...

Zrezygnowalam wiec. Zeby znowu nie czekac kilku lat. Odpuscilam szybko. Porozmawialismy. Dla niego "ok". Dla mnie ulga. Zeby znowu w to za gleboko nie wsiaknac. Zeby znowu nie cierpiec. Nie wyszlo...

Przyjechal teraz na weekend do dzieci. W piatek wieczorem, jak zwykle. Mial zostac do dzisiaj wieczorem. Taka byla umowa. Bylam umowiona, wiec wyszlam po poludniu. Wrocilam wieczorem, a on juz stal spakowany, gotowy do drogi powrotnej... Nie chcial powiedziec dlaczego. Prawie sie rozplakal jak rozmawialismy. Ale nie chcial powiedziec o co chodzi. Byla chwila rozmowy, byly pytania, nie bylo odpowiedzi. Powiedzialam, ze nie moze tak byc, ze on nie chce tu wrocic i przypomina mi o tym na kazdym kroku. Ja nie chce/nie moge stad wyjechac. Michal to glowny powod. Lekarze, szpital, specjalista ( ciezko o niego gdziekolwiek ), zmiana otoczenia, szkoly, brak rodziny ( dziadkowie ), kolejne stresy. Boje sie go na to narazac. I G. o tym dobrze wie... I wie, ze ja sie stad wlasnie dlatego nie rusze.

Pech (???) chcial, ze kilka dni temu, juz jakis czas po ostatniej rozmowie z nim i ustaleniu, ze bedzie przyjezdzal do dzieci, poznalam Rafala.... Okazalo sie, ze jest moim sasiadem. Przychodzi, rozmawiamy ( dawno juz tyle czasu nie gadalam z facetem )... I G. wczoraj chyba cos przeczuwal, bo zapytal Miska, czy ktos tu przychodzi. Dziecko zgodnie z prawda odpowiedzialo, ze pan Rafal.

Zapytal wiec, czy ten pan calowal mame. A ze sie zdarzylo, Misiek odpowiedzial, ze tak, wczoraj.... No i stad cale pakowanie sie G o dzien wczesniej...Do konca jednak mi nie powiedzial o co mu chodzilo. Dopiero po jego wyjsciu, powiedzial mi Misiek, o czym z tata rozmawiali...

Nie czulam jakby zrobila cos zlego. Bo dlaczego? Przeciez cos ustalilismy?

Ale ten jego wzrok jak wychodzil... Jego oczy... Uslyszalam, ze ostatnio cos podsycilam... Szkoda, ze tylko ja.

Dzisiaj mam dol.... cholerny dol....

Nie wiem co robic.... Mam kolejny raz dac mu szanse? Czy sprobowac kolejny raz ukladac wszystko bez niego?

Dobrze mi z Rafalem... Wyciszam sie przy nim.

 

Pamietam te miny G, gdy nie mial juz argumentow, a chcial cos ugrac. Za dobrze pamietam.... Ale wczoraj byl jakis inny.... Jakby mu cholera naprawde zalezalo, bal sie przyznac, a ja zabralam mu kolejna szanse....

Cholera jasna !!! Jak bardzo musze byc wredna, zeby zabierac nadzieje....?!!! :(((((((

A dopiero co rozmawialam z Rebelka... I powiedzialam jej, ze nie wyszlo, ale jest ok. Nie boli juz...

 

Nie wiem co robic... Nie mam pojecia :((((((.

rachunek
Autor: magicsunny
Tagi: rachunek  
07 grudnia 2010, 19:37

Prawie koniec roku... Moze to jeszcze nie czas na rachunek sumienia, ale kontynujac coroczna tradycje ( to juz 8 lat tutaj... ), moze przynajmniej zaczne.

Ten rok byl ciezki... Bardzo ciezki. Wiele sie wydarzylo. I zlego i dobrego. Kto czyta i nie rozgrzesza, ten wie, ze czasem robie glupie rzeczy. Czasami postepuje zbyt pochopnie. Taka jest prawda. Nie potrafilam nigdy tego w sobie zmienic.

Przez ten rok przewinelo sie w moim pokreconym zyciu kilku facetow. Jak to okreslil ostatnio moj dobry znajomy ( tylko znajomy ;-) ), "facetow popapranych, z zaburzeniami emocjonalnymi " heheheheh ;-). Ale taka jest prawda. Mam jakas dziwna zdolnosc do przyciagania takowych. Nie wiem. Moze sama podswiadomie ich wyszukuje?

W tym roku postawilam na dawanie. Staralam sie pomagac jak umialam. Mam nadzieje, ze mi wyszlo chociaz troche. Bilans - 4 szczesliwsze o choc troche rodziny w Polsce. Ostatnio tracacy wzrok chlopiec. Akcji jeszcze nie zakonczylam. Czekam na transport zebranych rzeczy. Niestety Anglie nawiedzil mroz i snieg, wiec wiekszosc firm sparalizowalo ;-).  Poczekamy, dostanie wszystko pod choinke mam nadzieje ;-).

Ale ja nie o tym w sumie chcialam...

Ida Swieta. To taki specjalny czas. Nie wiem, moze dlatego tak wyszlo jak wyszlo...

Wiem, ze potrzebny byl ten czas, ten rok, ten rozwod. Zrozumialam wiele. M.in to z czym powinnam byla wtedy walczyc, a czego wogole nie ruszac. O czym rozmawiac i jak to robic, a jakich tematow wogole nie poruszac... Jak powinnam sie zachowywac. Jak podtrzymac ten ogien. Bo on byl. Ci, ktorzy sa tu od dawna, wiedza jak byl goracy...

Wiele mojej winy w tym wszystkim, wiele... Nie wybielam G. Ale taka jest prawda. Prawda, z ktorej istnienia zdalam sobie sprawe w czwartek, gdy G. przyjechal.

Tesknilam. Strasznie tesknilam. Brakowalo mi go. Naszego "razem" i "osobno" tez... Tego co dobre i nawet troszke tego, co bylo nie tak... Ja go ciagle kocham. Z tego tez zdalam sobie sprawe.

Nie potrafie, nie chce, nie moge znalezc nikogo, kto by mi go zastapil chocby w jakiejs czesci... I taka jest prawda. Przyznaje sie bez bicia.

Ja wiem, ze zaraz mi tu napiszecie w komentarzach, ze popelniam wielki blad, zebym ochlanela, ogarnela sie, przemyslala ( Martyniu, moze patrzylas na zle zdjecie ;-) ), ale ja juz dawno ochlonelam ;-).

Nie chce roztrzasac tego co bylo. To juz dawno zalatwione. Juz przemyslane. I moze nie tyle zapomniane, co ulozone w odpowiedniej kolejnosci i schowane gleboko w szufladach...

Moglabym tak dalej jeszcze.

I... naprawde ciezki byl ten rok.

A teraz... teraz to ja chce sprobowac od nowa.

Ulozyc wszystko od poczatku, na swiezo, na nowo... Sprobowac.

Bez parcia na przyslowiowe szklo. Bez slubu - bo przeciez wlasnie dostalam rozwod. Bez mieszkania razem na razie - bo tak bedzie chwilowo lepiej...

CHCE SPROBOWAC RAZ JESZCZE.

I nie tylko ja tego chce...

I sprobuje ;-).

Po Swietach napisze jak to sie stalo. I dlaczego sie stalo...

A Swieta bede miala w PELNYM rodzinnym gronie - przylatuje moja babcia z PL ( jedyna bliska osoba, ktora mi tam zostala ) i bedzie G.... :-)

I nawet nie wiecie jak sie ciesze...

I cos jeszcze - jak bardzo nie docenia czlowiek tego, co ma na codzien... Po dlugim czasie dopiero to dociera... ;-)

Kochani moi, ja nie wiem czy ja tu jeszcze cos naskrobie przed Swietami, bo mase zmian mnie czeka, mase pracy i zajec... M.in musze dokonczyc akcje z niedowidzacym Czarkiem.

Wiec za wczasu - zycze Wam wszystkiego co najpiekniejsze w te Swieta, samych radosci, usmiechu przy Wigilijnym stole, ciepla, szczerych zyczen przy dzieleniu sie Oplatkiem, oraz wiele milosci... Ktorej nie widzimy na codzien, bo zatracamy sie w rutynie i codziennosci :-).

Wszystkiego najlepszego :-).

MagicSunny - ta, ktora odzyskala znowu swoje promyczki ;-).

Fuck
Autor: magicsunny
Tagi: fuck  
04 grudnia 2010, 16:27

W czwartek w nocy przyjechal G. ...

W piatek czekala nas wizyta w konsulacie w Londynie, zeby zrobic nowy paszport Igorowi. Przyjechal wiec w czwartek, zeby ze wzgledu na snieg i mroz, nie utknac gdzies po drodze rano. Czyzby?

Kupil dzieciom prezent pod choinke - konsole Wii z roznymi dodatkami i grami. Bylam w szoku... To nie malo kosztuje. A on raczej nie pamietal nigdy o urodzinach, dniu dziecka, czy wlasnie swietach. Nie wiem co o tym myslec...

Zostal wiec na noc z czwartku na piatek... I wczoraj tez zostal... W moim lozku...

Prosze mnie nawet nie pytac, jak parszywie sie dzisiaj czuje ( pojechal o 5 rano bo na 8.30 mial do pracy... )  ;/.

Tylko why? ;/

???
Autor: magicsunny
Tagi: hmmm  
14 listopada 2010, 23:25

Byl W.

Caly weekend, od piatku.

Wlasnie niedawno pojechal.

Jeszcze pewnie siedzi w pociagu...

Bylo... tak jakby to byla codziennosc - spacery, wspolne obiady, sniadania, kolacje... filmy, rozmowy, chwile ciszy, dobry seks... Tak jakby od zawsze tu byl. Jakby nie moglo byc inaczej...

Po jego wyjsciu pustka... Cisza, mimo krzykow dzieci. Dziwne.

Nie umiem opisac slowami dokladnie jak bylo. Wiem, ze obecnie czuje sie jak zbity pies - sama.

 

Przed chwileczka stalo sie cos dziwnego. Zadzwonil do mnie moj brat. Poznal W.

Pierwszy raz w zyciu powiedzial mi cos takiego, pierwszy raz w zyciu sie wtracil... Boje sie jego slow.

Powiedzial, ze czasem tak ma, czasem patrzy na czlowieka i wie, ze cos jest nie tak. I on to cos widzial wczoraj. Widzial tez dzisiaj... ja nie. Powiedzial, ze zle mu z oczu patrzy, ze mam uwazac... Nie wie na co, ale mam uwazac...

Nie wiem.

Nie rozumiem...

Boje sie...

........

........

.....

Teraz bede analizowala. Chwila po chwili, moment po momencie, az od jego wejscia, az do wyjscia...

I naprawde bardzo sie boje...

Oby moj brat sie mylil...

Oby.... :(

:-)
Autor: magicsunny
Tagi: on  
07 listopada 2010, 16:40

On jest mój.... :-)))))

...
Autor: magicsunny
Tagi: zbj  
31 października 2010, 10:41

Niczego nie potrafie juz ogarnac, niczego... nie wiem gdzie jestem, gdzie sie zgubilam, gdzie byl ten moment. Moje analizy nie prowadza do zadnych wnioskow. Zamknac sie znowu we wlasnym swiecie, wziasc ksiazke do reki, uciec, nie dopuscic nikogo...

Zakochuje sie... tylko do czego to komu potrzebne? Nikomu. I niepotrzebne...