Archiwum październik 2010


...
Autor: magicsunny
Tagi: zbj  
31 października 2010, 10:41

Niczego nie potrafie juz ogarnac, niczego... nie wiem gdzie jestem, gdzie sie zgubilam, gdzie byl ten moment. Moje analizy nie prowadza do zadnych wnioskow. Zamknac sie znowu we wlasnym swiecie, wziasc ksiazke do reki, uciec, nie dopuscic nikogo...

Zakochuje sie... tylko do czego to komu potrzebne? Nikomu. I niepotrzebne...

:-)
Autor: magicsunny
Tagi: ha  
27 października 2010, 11:53

26 wrzesnia poznalam pewnego Kogos... Nie bede pisala o szczegolach, bo to nieistotne. Najwazniejsze jest to, co jest dla mnie dziwne i inne niz do tej pory. Znamy sie od miesiaca. Rozmawiamy, klocimy sie ( tak normalnie ;-) ), smiejemy, czytamy ksiazki... Towarzyszy mi od rana, odkad otworze oczy, az do wieczora, gdy klade sie do lozka... Jest mi dobrze.

Na poczatku, po pierwszej rozmowie, myslalam ze nic z tego nie bedzie - byl obojetny, zadziorny, wredny wrecz momentami. Ale druga, trzecia, kolejna rozmowa... on pozostal taki sam, a ja nauczylam sie go takiego akceptowac :-). Teraz wrecz podoba mi sie ta jego zadziornosc w glosie. A najbardziej podoba mi sie, kiedy sie zapomina czasami i jego glos robi sie delikatny i taki... cieply :-). Ja wtedy milkne, by moc sluchac jak najdluzej, a on sie refelektuje i wracamy do normalnosci...

To wszystko jest trudne do opisania.... Ale wyglada to tak, jakby nigdzie sie juz nam nie spieszylo, jakbysmy mieli mase czasu jeszcze i mogli zdarzyc ze wszystkim... Jakbysmy chcieli jak najdluzej cieszysc sie tym, co jest teraz. Tym, co zwykle jest na poczatku, a pozniej zamienia sie w codziennosc...

Jest uparty. Okropnie uparty. Jest spod tego samego znaku co ja... I juz sama nie wiem, czy przez to, ze jestesmy do siebie tak podobni, a tak naprawde tak bardzo inni - rozumiemy sie tak dobrze... I tak tez sie klocimy :-).

Jego lubie Cie, brzmi czasem jakbysmy mieli po 14 lat :-). Ale to jest takie... szczere. Nie ma wielkich slow. Wielkie slowa przychodza z czasem... Uczymy sie siebie... Kazdego dnia, w kazdej rozmowie, w kazdym sporze...

Nie potrafie go dobrze opisac... Czekam na niego kazdej nocy, kazdego ranka, w kazdej chwili... Dzien bez niego, bez chocby smsa, czy telefonu, jest pusty, bezbarwny, glupi...

Nie spieszy mi sie ... Juz nie...

Kazdego dnia dziekuje za to, ze on jest... I teraz juz wiem, ze nie tylko mi zalezy...

Powoli moge odkryc wszystkie karty...

I dziwie sie bardzo, bo to nie ja...

Ja - zawsze taka w goracej wodzie kapana, zawsze chcialam wszystko zaraz, teraz, natychmiast... Teraz czekam. Z wlasnego wyboru... Bo tak chce... :-)

 

 

I nie ma moralu ;-)