Archiwum 11 sierpnia 2007


a tak...
Autor: magicsunny
Tagi: hmmm  
11 sierpnia 2007, 23:56

Spac nie moge... standart sie robi juz. Tylko ze wkurza mnie to. G. jutro wieczorem bedzie. Ciesze sie bo Misiek co chwile gada ze "tatus ( nauczyl sie mowic tatus oprocz tata, ciekawe czemu nie powie mamusia ;] ) deje i da potoć i piki" - w wolnym tlumaczeniu - przyjedzie i da pociag i rybki ;]. A on sie tak wszystkim zawsze cieszy ze az milo patrzec :).

 

Dzisiejszy dzien to kolejny "maly" kryzys. Misiek rozdrazniony, chyba przez ta duchote, ja jeszcze gorzej, do tego "przeczuwanie" pogody przez moje kosci i bol bioder ostatnio mocno sie nasilajacy. Brzuch napina sie juz kilkanascie razy na dobe, szczegolnie w momentach gdy np uda mi sie wreszcie wygodnie usiasc, tak zeby nie bylo za milo ;]. Skurcze tez sa coraz czesciej, tzn conajmniej dwa razy dziennie i dosc mocne. Powtarzam wtedy do brzucha - poczekaj jeszcze ze dwa tygodnie - ale tak naprawde wolalabym zeby to sie juz skonczylo. Poogladam sobie jutro ciuszki dla dzidzi, bo G. podostawal przed wyjazdem od znajomych w UK :). No i od poniedzialku zacznie sie - zalatwianie spraw w banku, ostatnie zakupy dla malucha, wieszanie szafek, pakowanie, przeprowadzka... Kurcze, jakos mnie tak ciagnie zeby wszystko jak najszybciej kupic i spakowac torbe do szpitala, ciekawe...

 

Hmmmm.... Kiedy zaczne pisac o czym innym niz o dzieciach? Chyba juz nigdy :).

 

Zastanawiam sie jak to jest... Spotkalam dzisiaj mojego "oprawce". Pogadalismy, posmialismy sie. Nie zrobilam tego z musu, ze strachu. To bylo takie normalne. Jakbym spotkala kolezanke. Chyba dlatego, ze to daje mi sile. Nie musze juz wtedy nikogo obwiniac, nie musze zadawac zbednych pytan, nie musze sie juz bac snow i wspomnien, jakbym je wymazala, jakby ich nigdy nie bylo. Taka obrona, jak szczepionka... ;]. I dobrze mi z tym...