19 kwietnia 2004, 11:04
No to sobie Sunny pozwoliła w sobotę :p. Wczoraj umierałam ale warto było ;). Już dawno tak dobrze się nie bawiłam. I dawno już tyle nie wypiłam :p. Tylko, że po całej zabawie i nadal w stanie wskazującym (albo nawet bardziej ;p ), zaczęłam myśleć... A mi myśleć nie wolno po wypiciu, bo to się kończy dołkiem ;). Doszłam do wniosku, że gdzie bym nie poszła, tam słodzą jak cholera. Towarzystwo - bez względu na wiek, stan cywilny i ilość aktualnie spożytego akolholu - zwykło przyjmować mnie do swojego grona, jakby od zawsze mnie znali. Fajnie... Zawsze w centrum zainteresowania - taki mam charakter niestety - wszędzie mnie pełno. Tylko, że wszędzie wobec tego, jestem jak u siebie... Ale okazało się, że ja tak naprawdę nie wiem gdzie jest to "u siebie"... :(. Dom? W domu też jak u obcych... Tak jakbym nie miała swojego azylu. Dlatego znów zaczynam uciekać... Tym razem do biura. Potrafię tu siedzieć po 20 godzin. Pracoholizm, czy po prostu tu dopiero czuję sie pewnie ? Zaczynam odczuwać pewne braki. I nawet chcę coś na to poradzić, tylko... nie bardzo mi to wychodzi.