Archiwum kwiecień 2004


;)))))))))))))))))))))))))))))))))
Autor: magicsunny
20 kwietnia 2004, 16:19

      Tia, zachowuję się jak szczeniara, ale właśnie tak się czuję w tym momencie :p. Zaczynam sobie przypominać jak to było, gdy miałam 15 lat i umawiałam się na "randkę" :p. Czas dłużył się w nieskończoność, ja nie mogłam znaleść sobie miejsca, myślami byłam gdzieś daleko... Uśmiecham się sama do siebie i czuję się jak wariatka ;). Od trzech dni praktycznie nic nie jem, nie mogę zasnąć, a jak już się uda, to mam dziwne sny ( nie mylić z - seksistowskie ;) ). Chyba pójdę do lekarza, ale... przecież i tak wiem jaką diagnozę postawi ;). Wczoraj pomyliłam się nawet przez telefon, podając nazwisko klienta, zamiast swojego. Klienci coś do mnie mówią... nie słyszę ich. Światło zielone, czerwone - daltonizm, bo wzrok gdzieś w dali... :p. Gotówka, czy hipoteka ? Hmmmm, a jest różnica ? Patrzą jak na kretynkę. Hi hi hi, ZWARIOWAŁAM !!! Ale podoba mi się to, w końcu zaczęłam się znów usmiechać :D. I złapałam sens... A dziś wychodzę z biura punkt 17.00 i wcale nie mam ochoty dłużej zostać. Też kolega popatrzył jak psychoterapeuta i spytał, czy może mnie odwieść, bo chyba się źle poczułam :p. Przecież ja tu potrafię do 22.00... Dzisiaj jest inaczej. Oby już tak zostało :). Oby to "dzisiaj" ciągnęło się jak najdłużej... :D. Buziaki cieplutkie dla wszystkich....
E, jaka ładna pogoda dzisiaj :D...

Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami,...
Autor: magicsunny
19 kwietnia 2004, 11:04

       No to sobie Sunny pozwoliła w sobotę :p. Wczoraj umierałam ale warto było ;). Już dawno tak dobrze się nie bawiłam. I dawno już tyle nie wypiłam :p. Tylko, że po całej zabawie i nadal w stanie wskazującym (albo nawet bardziej ;p ), zaczęłam myśleć... A mi myśleć nie wolno po wypiciu, bo to się kończy dołkiem ;). Doszłam do wniosku, że gdzie bym nie poszła, tam słodzą jak cholera. Towarzystwo - bez względu na wiek, stan cywilny i ilość aktualnie spożytego akolholu - zwykło przyjmować mnie do swojego grona, jakby od zawsze mnie znali. Fajnie... Zawsze w centrum zainteresowania - taki mam charakter niestety - wszędzie mnie pełno. Tylko, że wszędzie wobec tego, jestem jak u siebie... Ale okazało się, że ja tak naprawdę nie wiem gdzie jest to "u siebie"... :(. Dom? W domu też jak u obcych... Tak jakbym nie miała swojego azylu. Dlatego znów zaczynam uciekać... Tym razem do biura. Potrafię tu siedzieć po 20 godzin. Pracoholizm, czy po prostu tu dopiero czuję sie pewnie ? Zaczynam odczuwać pewne braki. I nawet chcę coś na to poradzić, tylko... nie bardzo mi to wychodzi.

Rozmowy.
Autor: magicsunny
16 kwietnia 2004, 11:28

     Odkąd zaczęłam rozmawiać z panem P. zaczęłam zastanawiać się zanim coś napiszę, czy powiem. Nie to, żebym wcześniej tego nie robiła, ale teraz zamiast trzech razy, myślę razy dziesięć nim wypowiem się na jakikolwiek temat. Dziwne. Nie robię tego specjalnie. Nawet próbowałam przestać, ale mi nie wychodzi. Wogóle pan P. ma na mnie jakiś dziwny wpływ. Błędy ortograficzne - nigdy mi się nie zdarzały - teraz zaczynają być na porządku dziennym. Nie w moim stylu jest również staranie się zaimponować innym. Nagle zaczęło mi zależeć na tym, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. A przecież nigdy nie gram ( od reguły zawsze są jednak wyjątki, kiedy trzeba, to trzeba :p ), lubię naturalność. Zaczynam odkrywać w sobie cechy, które dotąd chowały się gdzieś na dnie mojego "ja". Ciekawa jestem, czy on tylko na mnie tak działa. Zwykle mam wiele do powiedzenia na każdy prawie temat, nie mówię tylko o tym, na czym się nie znam ( ale wtedy szukam informacji i staram się dowiedzieć jak najwięcej ). Od pewnego czasu brzydko mówiąc "zatyka" mnie, coś blokuje. Nawet jeśli chciałabym cokolwiek powiedzieć, "coś" trzyma moje struny głosowe od wewnątrz i szepta "zamknij się, bo się zbłaźnisz". A przecież uwielbiam dyskusje ! Cholernie głupie uczucie ! Mam też ostatnimi czasy zbyt wiele przemyśleń na temat pana P. Konkretniej mówiąc, zastanawiam się co by było gdyby... Rozkojarzona jakaś jezdem... :p Ech, życie. Nawet sklecić nic porządnie nie potrafię... Miłego dnia.

I nie jestem pacyfikantką w stosunku do facetów ( do capów też nie :p ) !!!

Mijają lata
Autor: magicsunny
14 kwietnia 2004, 13:26

Sunny 4 dni temu skończyła lat -dzieścia kilka... Znów życzenia, miłe słowa, tym bardziej, że prz okazji świąt. Pamiętali Ci, których bym o to nie posądzała ;-). Jak zwykle w życiu. Ale w końcu... każda świnia ma urodziny :p.


Chcę spróbować czegoś innego niż zwykle. Nie chcę nad niczym się zastanawiać. Nie chcę myśleć w niektórych momentach. Na razie ;-). Pójść na żywioł, choć raz... brak konsekwencji. Nie lubię odstraszać od siebie ludzi. Przyzwyczajenie to brzydka rzecz - lubię się powtarzać ;p.
Szczerość aż do bólu. Nie podoba się ? Odbij... Przez to pozostają przy mnie tylko desperaci. Przekonałam się o tym wczoraj. Bywam upierdliwa, to prawda. Ale tylko w momentach, kiedy mi na czymś bardzo zależy i próbuję osiągnąć zamierzony cel, zdobyć... Uparta i wtedy tylko konsekwentna. To jedna z moich twarzy. Apropo's - wczoraj straciłam swoje drugie życie - nie spadłam na cztery łapy, bo za późno wyciągnęłam pazurki, nie zdążyłam. Ale jak na kotkę przystało, pozbierałam się, otrzepałam futerko i z dumnie uniesioną głową poszłam znów swoją ścieżką, liżąc rany. Mam cel i mimo kaleczenia łapek - nie odpuszczę :p.

ZMYSŁ SEKSUALNY ;)
Autor: magicsunny
13 kwietnia 2004, 18:07

Zmysł seksualny (siła odczuć seksualnych).

Znajduje się na karku. Silny, uwypuklony, szeroki tzw. "byczy" oznacza wrażliwość seksualną i olbrzymie rezerwy sił. Zapadnięty, zwiędły, wątły oznacza utratę tychże sił. Tym samym utratę chęci do życia ponieważ jest to siedziba tajemnicy życia. Byczy kark w połączeniu z rozbudowaną dolną częścią twarzy (szeroka szczęka, duże usta, wysunięta broda) wskazuje na niepohamowany, wręcz zwierzęcy instynkt zachowania gatunku.

Zmysł seksualny sam w sobie nie jest dobry ani zły, świadczy tylko o woli natury do przetrwania i zachowania gatunku. Aczkolwiek zbyt rozbudowany niszczy charakter człowieka. Całe życie zostaje wówczas mu podporządkowane, myśleniem o seksie, powodując "obsesję seksualną", która może prowadzić, do różnych dewiacji seksualnych (parafilia), w tym do; agorafilii, ksenofilii, pedofilii, nekrofilii, sodomii itp., których głównym celem jest, stopniowanie doznań seksualnych.
Granice tych doznań, nie mają charakteru etyczno-moralnego, wyznacza je tylko i wyłącznie, fantazja danej osoby.
Fetyszem może być tu zarówno, bezpośrednia obecność obiektu pożądania, którym może stać się również jakiś zwykły przedmiot, jak i wspomnienie takiego obiektu.

Brak tego zmysłu powoduje brak chęci do życia. Zmysł ten, to siła, która pcha nas do życia, tzw. energia socjalna.
Problem w tym, aby umiejętnie nią sterować, co w dzisiejszych czasach w których wszystke media, czy chcemy czy nie chcemy, donoszą nam o rzeczach i faktach o których z punktu widzenia ludzkiej psychiki a ściślej jej labilności, niekoniecznie powinniśmy wiedzieć, nie jest rzeczą łatwą do zrealizowania.

 

według - dr Gustawa Scheve
w opracowaniu - Emila Petersa i Dariusza Czajkowskiego

 

Chciałabym uprzedzić pewne zdarzenia i...
Autor: magicsunny
09 kwietnia 2004, 15:48

... tak więc -
BMP JEST BARDZIEJ SKOMPLIKOWANY NIŻ BUDOWA CEPA :p

przykładowa budowa :p

Wesołych Świąt :-) !

 

Czasem nachodzi Sunny wena... ;)
Autor: magicsunny
09 kwietnia 2004, 14:25

ANIOŁ STRÓŻ

 

... Ten Twój Anioł Stróż,

Ten, który czuwa,

Ten, dzięki któremu

Twe sny spokojne i jasne...

Po jego ścieżkach

Jak za okruchami chleba

Kroczysz, by łatwiej,

Idziesz i nie upadasz...

 

Gdy twarz Twą

Uśmiech łagodny rozjaśnia,

Ręce zziębnięte

Oddech gorący rozgrzewa...

 

Ludzie, gdy wyciągają rękę,

Krzyż, gdy ciążyć zaczyna,

Wzrok, gdy widzieć przestajesz,

Wszystko, co niemożliwe, a jednak...

 

Aniele Boży, Stróżu mój,

Stój przy mnie, czuwaj,

Otul skrzydłami w potrzebie.

Za drogę wskazaną... Dziękuję.

                                                09.04.2004 r.

                                                               MagicSunny

...
Autor: magicsunny
08 kwietnia 2004, 16:19

SEKS.... Nie trzeba nic tumaczyć :P.

Żeby cokolwiek...
Autor: magicsunny
07 kwietnia 2004, 18:00

Tak jakoś "pusto" dziś i cicho. Myśli niepozbierane, krążą gdzieś daleko, nie wiem nawet gdzie. Nadzieja... Jaka nadzieja do cholery ?! Strach - to tak. Zaczynam się bać. Kiepsko. Nawet te zdania takie wyrwane z nikąd. Coś by się chciało, ale... co ?
Jak szybko uzależnia "narkotyk" ?
Spokój, stagnacja i wysilanie szarych komórek, by w końcu stwierdzić, że to i tak bez sensu. Czy może wariactwo, ciekawość, chwile uniesienia, których nigdy nie będzie się dało już zapomnieć, kierowanie się impulsem ? I na co postawić ???
Czy wogóle jest na co... Popieprzone to wszystko i niepoukładane takie. Głupia niepewność. A może to wszystko to tylko złudzenie ? Może znowu karmienie kłamstwami ? Może żarty ?
Sunny, zadajesz za dużo pytań... Czegoś po prostu brak... OGROMNY BRAK.
Uzależnienie to brzydka rzecz.

 

Jak zwykle jak się wali, to wszystko na...
Autor: magicsunny
06 kwietnia 2004, 19:34

... i nie cytuje tu niczyich słów ;). Są dni, kiedy wszystko układa się świetnie, ale ten do takich nie należy. Prawie...Od rana wszystko się dematerializuje, tudzież działa zgodnie z zasadami grawitacji - czyli leci w dół. Kawa, choć uparcie trzymałam ją w kubku, postanowiła zakleić mi literki na klawiaturze, i ekran monitora. Wyczyszczona klawiatura nie działa jednak ( o dziwo! ) prawidłowo. Muszę zgadywać gdzie co jest, czuję się jakbym po raz pierwszy siedziała przy kompie. W pracy zapieprz jakiego już dawno nie było, klienci się wściekają - jak zwykle przed świętami - telefon jest gorący, a ja mam cięte słowa na końcu języka, jednak starym zwyczajem uśmiecham się do słuchawki jak durna i udaję że jestem anielsko spokojna i opanowana. Ciekawe, co by było gdyby zamiast " tak, słucham, proszę, przepraszam, zapraszam", usłyszeli "mam was głęboko w dupie, wyżyj się na żonie chamie, bo to nie moja wina, że Cię do łóżka w nocy nie wpuściła!". "Szef" się wścieka, bo końca pracy nie widać (pieniędzy też, ale co z tego, Sunny lubi charytatywnie :> ), a mój pies czeka na chwilę, kiedy w końcu wrócę do domu ( powinnam wyjść już 3 godz. temu ) i wezmę go na spacer, podczas którego zapewne ochlapie mnie całą błotem, ponieważ pada deszcz. Jedyną miłą chwilą, była rozmowa z pewnym panem... Przynajmniej się odstresowałam i oderwałam od pracy. Częściej proszę ;-). Uzależniłam się... :p. Aż strach pomyśleć co będzie dalej...

P.S. Dziękuję za uśmiech... ;-).