Archiwum sierpień 2008


...
Autor: magicsunny
Tagi: aaa  
28 sierpnia 2008, 14:59

I zaskoczyl mnie... Po wczorajszym pytaniu czy bedzie ze mna jezdzil na terapie, najpierw powiedzial "nie wiem", a pozniej, ze "skoro chcesz to moge jezdzic". Wyjasnilam, ze bez sensu "skoro chcesz", wiec po namysle uslyszalam "ok"...  W sobote po poludniu jedziemy wiec razem...

Psycholozka stwierdzila, ze na wejsciu bedzie musiala postawic go pod murem "ze dlaczego on tam, ze po co, itd"... Nie bede go uprzedzala ;].

No, moze cos jeszcze z tego bedzie...

 

 

 

Chwilowo swego rodzaju "terapia" jest dla mnie Tomasz... nie wiem czy to dobrze, czy zle. Wiem tylko, ze mi pomaga. I tak to na razie traktuje. Jak terapie wlasnie. Tylko, ze mu sie telefon "zawiesil" po zdjeciach jakie mu wyslalam i do dzis dnia zasiegu nie ma ;]. ( zbieg okolicznosci :P ).  Na gadu jednak uspokaja moja dusze... ;].

...
Autor: magicsunny
Tagi: aaa  
26 sierpnia 2008, 20:18

Nie mam juz sily zyc obok niego - nic sie nie stalo - rzygac mi sie chce... Uciec chce jak najdalej... Na koniec swiata, byleby jak najdalej...

 

 

Zdecydowalam sie na terapie. Na razie sama. G. pewnie i tak sie nie zgodzi chodzic. Zobaczymy...

 

 

...
Autor: magicsunny
Tagi: xxx  
24 sierpnia 2008, 00:12

 

Pozasypiali... Ten w srodku, to syn G. ....

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Z babcia... czyli z moja mama :).

 

 

Z chrzestnym :)

 

Pysiol... :D

 

A to mnie po nocnych baletach tesciowa zlapala na rannej pobudce - czyli kawa i papieros na ogrodzie ;].

 

I z moim juz aniolkiem :).

 

 

Miskowi nikt zdjec nie robil... tego dnia w centrum zainteresowania byl Igor...

...
Autor: magicsunny
Tagi: xxx  
22 sierpnia 2008, 22:10

Jestem, zyje.

Tydzien temu bylo mdlo, slodko.

Przedwczoraj juz do dupy.

Dzis jest znow hujowo.

Czyli taka standartowa hustawka.

I wspomnienia jak to mi poltora tygodnia temu serce stanelo na chwile dluzsza niz krotsza.

Bo nie ma kurwa spokoju. Bo po co.

Z Miskiem do psychologa jutro jade...

Jestem, zyje... Ale opisywac mi sie nie chce.

I dziekuje. Wszystkim, ktorzy sie martwili dziekuje z calego serca, tego "stanietego"...

 

...
Autor: magicsunny
Tagi: pzz  
09 sierpnia 2008, 18:22

WŁAŚNIE PODPISAŁ...

czy...
Autor: magicsunny
Tagi: czy  
09 sierpnia 2008, 00:40

Nie myslalam, ze Igor jest do mnie podobny....

 

 

 

 

 

Czy myslicie, ze jak powiedzial przy swojej mamie, dzieciach i wiekszej reszcie rodziny, ze ma juz dosc i dal do zrozumienia, ze nie chce juz wiecej "znosic moich nastrojow i pretensji", to podpisze papiery, czy znow sie wycofa?

 

 

 

Ja mam juz dosc... Boli jak cholera...

 

 

 

 

Dom
Autor: magicsunny
Tagi: dom  
05 sierpnia 2008, 21:45

Jakies 2 tygodnie temu, gdy po raz kolejny lecialam do Polski - tym razem po piesa :) - Igor zaczal sie juz puszczac mebli i robic samodzielnie po dwa, trzy kroczki. Dzisiaj moje 10cio miesieczne szczescie chodzi juz zupelnie samo :). Upada wiecej niz wczesniej, ma wiecej guzow, siniakow, ale za to jaki jest szczesliwy :D. Potrafi przejsc juz ok. 10 metrow ( tyle ma ogrod mojej mamy ) i nie upada :D. Po raz kolejny mlody wprawil nas w niezly szok ;). Wydaje mi sie, ze duzo w tym zaslugi obecnosci Miska, Igor malpuje go na kazdym kroku, umie bic brawo, robic kosi kosi lapki, tanczyc i probuje nieporadnie ukladac klocki, nie mowiac o wlazeniu na schody itp ( dobrze, ze mamy bramke zabezpieczajaca ). Co robi Misiek, probuje nasladowac Igor :). Znow wrzucilabym film, ale nadal za cholere nie umiem ;].

Piesa dowiozlam po 30 (!) godzinach w aucie, calego i zdrowego do UK. Tyle czasu, bo po tabletkach na odrobaczenie dostal takiej sraczki, ze przymusowe przystanki mielismy co 1,5-2 godziny. Dobrze, ze Jacek z ktorym jechalam jest wielkim milosnikiem psow i sam nieraz-choc oponowalam-zatrzymywal sie, zeby pies sie nie meczyl. Na promie 2 godziny sam w aucie, bo my na gorze na pokladzie. Zniosl to chyba dobrze, bo jak wrocilismy do samochodu, to byl caly :). Samochod sie znaczy ;). Powoli sie do siebie przyzwyczajaja - Igor i pies. Misiek za to szaleje za trzech z psem, on z nim wychowany. Igor dopiero teraz, po tygodniu, zbliza sie do psa, zaczyna dotykac, probuje glaskac i powoli przestaje reagowac placzem na szczekanie ( na poczatku placz byl na sam widok Bleka ). Jest dobrze.

Wrocilam do domu - powiedzialam zjezdzajac z promu.

Dzis powiedzialabym - wrocilam do dzieci...

Coraz mniej laczy mnie z G. Coraz mniej mamy ze soba wspolnego.

Coraz wiecej rzeczy nas dzieli.

Coraz wiecej rzeczy, sytuacji, pokazuje, jak bardzo sie roznimy. I jak bardzo te roznice przeszkadzaja nam obojgu w normalnym zyciu.

I jak bardzo juz nam obojgu nic nie chce sie z tym robic.

Czy to smutne?

Nie. To... to po prostu poczatek konca... :). I nawet mi nie smutno.

Czas pomyslec o ulozeniu swojego zycia od nowa...

Czas przemyslec dokladnie...

 

 

Wczoraj jedli razem paluszki :).

 

 Buty sa pyyyyyszne ;]. Sznurowki szczegolnie ;].

 

 

 Zdjecia sa niewyrazne, bo z komorki, a ona nie ma tego czegos, co redukuje wstrzasy. A Igor nie ustoi w mejscu ;).

 

 

 Wypatrywalam "domu"...

 

 

 A tu juz swiatla Dover, czyli jeszcze tylko 2 godziny drogi ladowej do domu... :).