Archiwum luty 2007


Jula
Autor: magicsunny
26 lutego 2007, 23:18

... sobie plywa w brzuszku a ja zaczynam to odczuwac coraz wyrazniej, szczegolnie jak zjem cos slodkiego :D.

Bez tytułu
Autor: magicsunny
25 lutego 2007, 21:13

FACECI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!   ;>

P.S. Z innej beczki - do szpitala się nie kładę. Pieprzę to. Rozmawiałam dzisiaj z położną z prawdziwego zdarzenia, takie się rzadko trafiają. Jest z tego szpitala, do którego miałam się położyć. Zrobiła mi wykład na temat samotnej opieki nad rozbrykanym i uczepionym maminej spódnicy dwulatkiem, jaki ma to wpływ na moja wczesną ciążę i wszystkie inne stresy dokładające się do tego, jak wpływają na mój organizm. Ok. Powiedziała mi też jakie leki będą mi podawane w czasie pobytu w szpitalu - te same, które biorę teraz + nawadnianie kroplówkami i elektrolity. Elektrolity = się Gastrolit. To taki preparat, który podaje się dożylnie, w tabletkach lub saszetkach do rozpuszczenia. A który mogę pić sama w domu dodając do tego spożywanie płynów 2 razy więcej niż teraz, lekkostrawną dietę ( taką typowo szpitalną ) i posiłki 6-7 razy dziennie. Mało a często.Czyli opisała mi mój pobyt w szpitalu. Dodała do tego mój stres związany z rozłąką z Miśkiem, myślenie cały czas czy w domu wszystko ok, czy nakarmiony, czy już śpi, czy ma zmienioną pieluchę, czy wojuje, czy płacze za mną, czy tęskni i woła "mama" w nocy itd... Dodając do tego moją tęsknotę za nim, daje to wynik leczenia i leżenia na oddziale bardzo negatywny. Więc zaproponowała bym spróbowała tego wszystkiego + kilka drzemek w ciągu dnia ( zatrudnię ciocię i babcię chwilowo, aż do końca kwietnia, kiedy to wróci G. ;> ), a jeśli za kilka dni, nie da to efektów, wtedy proszę bardzo, skierowanie do szpitala jest ważne miesiąc. No i tak zrobię. Każda z Was, która jest matką, mnie zrozumie... :).

Przyjęcie
Autor: magicsunny
24 lutego 2007, 21:57

I tak oto w dniu dzisiejszym dorobek życiowy mojego dwulatka, powiększył się o 3 samochody ( grające ), jednego psa Bernardyna, trąbiącego pluszowego słonia, telefon komórkowy, żeby mógł dzwonić do "dady", wieeeelką bombonierkę i pluszowy plecak, koniecznie z misiem :). Dziecko dostało wariacji. Ale pięknie zdmuchnął świeczki, a potem chciał też zdmuchnąć racę świetlną, ale mu nie wyszło ;). Obżarł się wszystkiego na raz, t.j. w jednej ręce kawałek szynki, w drugiej ciasto, a gdyby miał trzecią, sięgnąłby po jajko w sosie tatarskim :). Tort był super, delikatny, nie za słodki, truskawkowy. Ciasta też niezłe. No i spróbował wszystkiego oczywiście. Padł ( o dzięki Ci Panie ! ) o godzinie 19.30 i śpi. Mam nadzieję, że do rana :). Dobranoc :).

2 latka :).
Autor: magicsunny
23 lutego 2007, 19:41

Mój synek skończył dziś 2 latka... Jutro będzie przyjęcie w rodzinnym gronie i tort urodzinowy :).  Jak ten czas szybko leci... Jak dzieci szybko rosną... :). Wszystkiego najlepszego mój mały, kochany rozbójniku :D.

No i wykrakałam
Autor: magicsunny
22 lutego 2007, 20:19

Poszłam dzisiaj do swojego pana dr bo zaczęły kończyć mi się leki. Ale powiedziałam szczerze że od 2-3 dni, działają już tylko przez jakieś 5-6 godzin, a potem znów mieszkam w łazience. No i nie było dyskusji - żadnych leków - szpital. W związku z tym, że mój Michaś ma jutro urodziny, a robimy je w sobotę, nawet nie śni mi się szpital od jutra. Tym bardziej, że w weekend nigdy nic nie robią, nie ma lakerzy i co? Pójdę sobie poleżeć? Więc w poniedziałek. Ciocia przyjedzie na ten czas zajmować się małym. Tylko kto będzie z nim spał jak ona będzie miałą nockę w pracy ? ( jest pielęgniarką ) Kto go utuli tak jak ja... I komu mały da buziaka na dzień dobry, tak jak zawsze mi daje jak tylko oczka otwiera... Dupa, dupa, dupa !!! :(

Miłość internetowa
Autor: magicsunny
21 lutego 2007, 15:49

Dziwne to życie, bardzo dziwne. Poznałam kilka miesięcy temu mojego G. na necie, a teraz urodzę Jego dziecko i zostanę Jego żoną, a on dodatkowo  (już został ;) ) tatusiem mojego Michałka :). Co do drugiego dziecka, żeby nie było - to nie była wpadka - dokładnie je zaplanowaliśmy, aż mój gin się zdziwił, że tak sobie obliczyliśmy i za pierwszym razem planowania się udało. A jak dawałam "ogłoszenie - temat" na forum o2.pl  ( tak po prostu, dla zabicia czasu ) "Znajdę gdzieś w końcu normalnego faceta...?" to nawet mi się nie śniło, że znajdę tak normalnego i tak kochanego przyszłego męża :D. I co Wy na to wszystkie niedowiarki? :P

Sukienki nie mam. Za szybko rośnie mi brzusio :P. Tak jak z Miśkiem w ciąży - teraz jest 10-ty tydzień z hakiem a ja wyglądam jak na przełomie 3-4 miesiąca :P. Mierzyłam sukienkę, ale była na styk dosłownie, kupię więc na tydzień, góra dwa przed ślubem. Ale już wiem gdzie, bo mają piękne kolekcje i dostawy 2 razy w tygodniu :). I zapłacę za nią o 3/4 mniej niż za tą piękną białą której zdjęcia gdzieś tu były wcześniej, a też jest śliczna... ;).

 

Bez tytułu
Autor: magicsunny
20 lutego 2007, 23:41

Dobra, pogadalam / powyzywalam sie troche na G. i mi przeszlo. Teraz moge isc spokojnie spac. Biedny ten moj G. :P. Aaaaaaaaaaa, ten promyk szczescia.... 9 kwietnia - dzien przed moimi urodzinami - o godzinie 16tej zostane zona pana G. :P. Bieeeeeeeedny :P.  Dobranoc :).

Dzisiejszego dnia dosc, stanowczo !!!
Autor: magicsunny
20 lutego 2007, 17:21

Nie wiem czemu, bo tak. W takim nastroju nie wtsalam. Bylo w miare dobrze. Teraz jest coraz gorzej. Dre sie, marudze, wszystko mnie drazni, ale to do takiego stopnia, ze morduje wzrokiem i tonem glosu. DOSC !!! Uroki ciazy? Czyzby? No to fajnie... Ale moze by tak jakis chociaz promyczek szczescia i radosci?

Bez tytułu
Autor: magicsunny
18 lutego 2007, 23:48

Świat szary, zły, nudny

Wszędzie kłamstwo, obłuda

Mój świat nie lepszy

Marudny, ale niezwyczajny

Zmienia sie z chwili na chwile

Rzucic by się to chciało, uciec

Zasnąć spokojnie, zbudzić się w ciszy

Kochać, nie kochać

Przeżywać powoli

Takie to... niepoukładane.

 

Nie potrafię osatnio sprecyzować swoich myśli. Wszystko jest takie... takie właśnie niepoukładane. No i zaczynam mieć syndrom "wicia gniazda" :P. Chodzę i sprzątam, drażni mnie najmnijeszy pyłek ( szczególnie przy 2letnim Miśku, jest strasznie "proste" do ogarnięcia). Ale wiem czego chcę. Tylko nie umiem tego sprecyzować, opisać nawet samej sobie. Gubię się. Jestem szczęśliwa, owszem. Noszę w sobię moje maleństwo.Wczoraj na noc miałam u siebie 3-miesięczne :). Misiek dobrze tolerował, nawet smoka wsadzał dzidzi jak wypadał a maleńki płakał. Głaskał po nóżkach, nie bił, nie odpychał, jak brałam go na ręce. Tylko że też wtedy chciał na kolanka :). Ale myślę, że szybko się przyzwyczaji :). Nie budził się nawet w nocy jak maluch płakał... To chyba dobre objawy :).

 

 

Kilka dni...
Autor: magicsunny
15 lutego 2007, 23:14

Ostatnio brakowało mi sił na włączenie kompa i napisanie czegokolwiek. Chcieli mnie do szpitala wysłać, ale nie wyraziłam zgody. Co to, choroba, czy jak?! Dopiero mój zbawca - pan doktor gin. - przepisał Relanium i Torecan. Od kilku dni więc znów żyję. O dziwo. Bo po ponad dwóch tygodniach "mieszkania" w łazience nad miską klozetową ( zapomniałam już, że tak ładnie można nazwać "kibel" :P ), myślałam, że umieram i jeszcze kilka takich dni, a pozostałby ze mnie jedynie cień. No i nareszcie mój synek zaczął wychodzić na spacery, bo przez tamten okres, nie dawałam rady nawet z tym. Od zeszłego piątku był u mnie G. ze swoim prawie 9-letnim synem. Wczoraj wyjechali. Dziś G. jest już z powrotem w UK. Ale było cudownie. Wreszcie się odprężyłam i uśmiechałam. On tak na mnie działa i już :). No i podjęłam decyzję - zostaję w tej posranej/kochanej mojej Polsce. Tu urodzę i tu będę mieszkać. A G. ma czas do 21 września żeby wrócić tu z powrotem, bo na ten dzień mam wyznaczony termin porodu. Pan dr dzisiaj wyznaczał, a dzidzia ma 9 tygodni i 3 dni już :). Widziałam na USG bijące serduszko i zarys kręgosłupa. Za miesiąc bedzie już widać rączki i nóżki :D. Zaczyna do mnie dopiero teraz docierać, że znów jestem w ciąży i kolejny raz zostanę mamą :). DOPIERO TERAZ ;). Wraca dobry nastrój, bo pomimo wielu jeszcze problemów, zaczynają się wszystkie powoli rozwiązywać i wszystko powolutku się układa. A, bylismy z "chłopakami" ( czyt. Michał , G. i D. - syn G. ) na basenie. Mój Misiek pływał, a konkretniej uczył się pływać, całą godzinę, a potem oczywiście zbója małego nie można było wyciągnąć za nic z wody :D. On jakiś pływak będzie chyba, czy cuś, bo z wanny też się nie da i zwykle jest histeria, a jego kąpiele trwają najkrócej pół godziny :). Kocha wodę i tyle. Na dzisiaj starczy, bo ostatnio tak się przestawiłam ze snem, że o tej godzinie to ja już zwykle na drugi bok się przewracam ( o ile Misiek już śpi ) :). Dobranoc więc, a jutro muszę nadrobić zaległości w czytaniu moich ulubionych stron :). Pozdrawiam wszystkich cieplutko i wbrew pogodzie - słonecznie :D.