Archiwum listopad 2008


...
Autor: magicsunny
Tagi: xxx  
26 listopada 2008, 20:51

Co to ja chcialam....

Czasu nie mam na nic odkad zaczelam prace... Od pitaku jestem na chorobowym ;]. Mam zawalone zatoki i uszy, pracuje w ciaglym przeciagu... Coz, mimo choroby czasu brak nadal. Dzieciaki chore rowniez. Misiek juz lepiej, ale mi i Igorowi dr zaaplikowal "antybajotyk", wiec skoro dal, to znaczy ze kiepsko. Maly ma zawolone uszy. A katar taki, ze zakleja przez noc buzie i nosek, a jak wstaje rano to zielony ;].

 

Z cyklu "suka bylam/jestem?" - pierwszego meza zdradzalam jeszcze przed slubem. Zawsze mialam kochanka... byl nawet moim swiadkiem na slubie ;].  I dobrze mi z tym bylo. I nie zaluje. Zaaaajebisty w lozku byl ;]. Po pewnym czasie doszlismy do wniosku, ze moglo byc na odwrot... Ze moze to on moglby byc.... I wtedy wszystko prysnelo, jak mydlana banka ;]. I nie dlatego sie rozwiedlismy... On chcial mnie zatrzymac. A ja juz wytrzymac nie moglam...

 

G. zdradzac nie mam zamiaru... Nie kreci mnie ukrywanie sie, stres i obcy facet w lozku... Ustatkowalam sie ?

Wredna suka, zawsze nia pozostanie... ;].

 

 

 

 

 

Lekarze podejrzewaja u Igora astme... Martwimy sie juz ? Szlak.

Zmiany... na lepsze? :)
Autor: magicsunny
Tagi: xxx  
09 listopada 2008, 19:28

Czasu nie mam. Tzn pewnie mam, tylko musze to teraz inaczej zorganizowac wszystko.

Moj dzien sie rozpieprzyl, dzieci tez lekko poirytowane, bo rytm dnia zaburzony, ciezko im sie przestawic, szczegolnie Miskowi.

Plan dnia:

6.30-7.00 - wstaje, ide z psem zanim G. do pracy wyjdzie

7.15 - wracam do domu, robie sniadanie lobuzom, psu, karmimy sie, lykam L-karnityne w ilosci kapsulek one.

7.45 - zaczynamy sie ubierac, co ostatnimi czasy latwe nie jest - Igor doszedl do wniosku, ze ubrania sa be i walczymy przy kazdym przebraniu pieluchy, czy zalozeniu bodziaka, co zajmuje zamiast 3 minut, minut 15 ;].

8.00 - kolejna proba naklonienia Miska, ze sniadanie nie gryzie ( a ostatnio "gryzie" wszystko co na talerzu )

8.15 - talerz w dalszym ciagu pelny, a za 20 minut trzeba wyjsc - przerwa na papierosa i rozlozenie wozka, znow kurwa leje, ale co tam ;]

8.40 - wychodzimy z opoznieniem do przedszkola

9.25 -  Misiek oddany w dobre rece, my z Igorem z powrotem w domu, mlody je, zasypia, mam poltorej godziny na przygotowanie obiadu ;]

11.35 - odbieramy Miska z przedszkola, chwila na placu zabaw ( nawet jak paada ;] ), chwila w sklepie

12.30 - 13.00 - znow w domu, sprzatamy sobie, koncze obiad, znow jest burdel, bo zamknelam sie na 15 minut w kuchni ;]

15.00 - 16.00 - probuje ogarniac wszystko co sie da ;]

16.00 - 16.15 - mama przychodzi na godzine do dzieci, a ja lece z psem

16.25 - wychodze do pracy ( o tym wiecej pozniej :) )

16.45 - podbijam karte w "fabryce brudow" :P

22.07 - 24.07 - jestem w domu :P

Zanim zdarze dobrze zasnac ( po przeczytaniu bajki, bo Misiek zwykle nie spi jak wracam ;] ), jest juz rano i znow ta sama polka... ;]

Doba jest za krotka ;/.

 

Co to za praca? To taka meeeeeeeeega pralni - a raczej fabryka, bo zwyklej pralni za nic to nie przypomina. Monotonia tego co sie robi, tasmowa praca, bol nog i niesamowity bol kregoslupa. Pierwsze trzy dni przyzwyczajania sie do tego, ze stoje non stop 6 godzin minimum z jedna tylko 15 minutowa przerwa, to byl koszmar. Ale od piatku jest juz lepiej, nic nie boli, zmeczenie takie normalne, moze byc. Najnizsza srednia krajowa (uk ) za godzine. Zdziercy. Normy trzeba wyrabiac itd. Dobrze, ze mam prace 7 minut od domu, moge zaoszczedzic na opiekunce. Ten tydzien jeszcze moja mama bedzie zostawac z dziecmi, bo takie ma akurat zmiany. Ale za tydzien zaczyna popoludnia, wiec G. dogadal sie w pracy, ze bedzie wychodzil o 16.00 a nie o 17.00, a za to wczesniej przychodzil ( wiec czeka mnie jeszcze wczesniejsze wstawanie, zeby wyjsc z psem przed jego praca, coz... ). Zarobie w miesiacu okolo 600-850 funtow, to okolo o 1/5 mniej niz G., wiec zle nie jest :). Ludzie pracujacy ze mna to 85 procent Polacy, reszta Pakistanczycy ;]. Polacy nie mowiacy po angielsku... Dlatego ta firma, to taka "przechowalnia" dla ludzi bez jezyka i dlatego to najnizsza krajowa... Ale mi to tam wisi, mimo, ze ciagle slysze, co ja tam robie z umiejetnowscia jezyka. Coz, mi nie zalezy na wiekszej kasie, a tu mam blisko do domu :). No i moge pomoc dziewczynom w wielu rzeczach - potlumaczyc cos, podzwonic w ich imieniu gdzie trzeba itd :). No. :D

I mam nadzieje, ze uda mi sie wreszcie ulozyc plan dnia, uspokoic troche zycie, poszalec ( jak wczoraj, gdy z kolezanka z pracy poszlysmy na balety o 8.00, a wrocilysmy o 2.30 nad ranem :D, nalezalo mi sie, a co ;) ). A o 3.00 obudzilam G. i byl zajebisty seks :P:P:P:P:P. I dzisiaj po poludniu tez nie dalam mu sie przespac... samemu :P. Co to sie porobilo, praca na mnie dobrze wplywa? :D

Dom kupujemy. W styczniu dopiero, bo na to sie sklada wiele czynnikow, ale decyzja juz podjeta :).

Buziaki.... Wu, Ty sie pilnuj !!! ;)

Kaja, wyslij haslo - magicsunny@wp.eu

 

...
Autor: magicsunny
Tagi: xxx  
04 listopada 2008, 09:13

Prace zaczelam... wczoraj ;). Kciuki trzymac, zebym rade dala ;). Pracuje od 17.00 do 24.00 a nieraz ponoc i do 2.00 ;]. W soboty od 7.00 ( o zgrozo !!! ) do 18.00, a niedziele od 8.00 ( jeszcze wieksza zgroza !!! :D ) do 16.00-17.00.  O 6.30 Igor wstaje... Dam rade, nie? ;]