Archiwum wrzesień 2007


Igor :)
Autor: magicsunny
Tagi: juz po  
29 września 2007, 00:53

Jestesmy juz w domku, dzisiaj g. przywiozl nas ze szpitala :). Czysciutko, posprzatane, wywietrzone, nagrzane... ;).  Powinnam juz spac, poki Igor spi ( do nastepnego karmienia), ale dalam sie namowic g. na wklejenie kilku fotek malego. Dumny tatus ;]. Ale ma z czego byc dumny, a co ;). Jutro opisze co i jak, czemu cesarka i jak kiepsko sie zapowiadalo, a jak dobrze sie wszystko skonczylo :).

 

Pierwsza doba zycia Igora

pierwszy dzien

 

Zaraz po szpitalu u prababci

 u prababci

 

Moje dwa skarby ( zdjecia z trzema ;] beda jak zaczne latac z aparatem jutro ;] )

moich dwoch mezczyzn

Reszta jutro :).

 

Sie zaczyna
Autor: magicsunny
Tagi: to juz  
24 września 2007, 08:25
Cala noc skurcze co 20 minut, te silniejsze wybudzaly mnie ze snu jak juz udalo mi sie zasnac okolo 3 rano. O 7 wstalam uprzedzic g. ze jakby co, bede dzwonic po niego do pracy. Do tej pory zastanawia sie czy isc czy dzisiaj dac sobie spokoj ;]. Na izbie mowia ze mam juz przyjechac, zrobic przynajmniej ktg. Brzucho obolaly caly, hmmmm.... Mze poczekac jeszcze? Zawsze to lepiej w domu niz wsrod opowiesci o nieudanych porodach i wadach dzieci ;]. Chyba poloze sie jeszcze, poki Misiek spi, to chyba ostatni raz gdy bede mola chociaz jako tako troche pospac. W kazdym razie akcja zaczela nabierac tempa i pierwsza faza sie zaczela, to wiem. Tylko teraz ile to potrwa... ;]. No to jedziem Igor, rodzimy sie, rodzimy !
bu
Autor: magicsunny
Tagi: bu  
21 września 2007, 19:52

Skurcze wczoraj od 16tej do 4 rano, potem standart - przeszly. Ale zanim przeszly byly juz dosc mocno bolesne... No to bedzie znow wywolywawanie, chyba ze w ciaGu najblizszych 4 dni zdarzy sie cud i maly bedzie sie pchal na swiat. Bo dzisiaj wlasnie termin minal. Dupa.

 

Od ostatniej afery w domu panuje cisza. Cisza w sensie - brak krzyku do maleGo. Az uszy odpoczywaja i serce jakos bolec przestaje na razie ;].

 

 

codziennosc
Autor: magicsunny
Tagi: dupa tam  
19 września 2007, 23:53

Ja wiem ze jest ciezko, ja wiem ze slodko nie jest, ze tu sie zyje inaczej, ze takie zycie potrafi doprowadzic do szalenstwa. Ale czlowiek potrafi dostosowac sie do kazdej sytuacji, tak jest stworzony i juz. Dzien wyglada tak: rano g. wstaje, wychodzi z psem, idzie do pracy ulice dalej ( bo tu mu najblizej i nawet dobrze placa), potem wstaje ja z Miskiem ( maly ze slowami 'tatus'), robie sniadanie, jemy, maly idze na bajke, ja sprzatam, gotuje obiad, jak zostaje mi czas do jego drzemki to albo sie bawimy, albo idziemy na dwor ( to raczej rzadko, w poblizu ciezko o jakis plac zabaw, przed domem tylko hustawka, bujak i piaskownica, znudzily sie mu juz, a gdzies dalej ja juz po prostu nie daje rady), potem drzemka Miska, w tym czasie wraca g. jest kolo 16-17, maly rzuca sie do drzwi z okrzykiem 'tatus' i wyciaga rece, pies kreci sie wokol nog g. domagajac sie glaskania, 'tatus' mowi ze nie da rady, bo idzie sie myc po pracy, glaska psa i znika w lazience. Ja grzeje obiad ( lub g. sam to robi ), wychodzi, je , maly jak mucha lata kolo niego probujac zwrocic na siebie uwage, co przynosi skutek w postaci - i tu sie zaczyna to co trwa do poznego wieczora - ' nie krzycz, nie biegaj, ciszej, nie skacz, nie gon psa, nie jezdzij tu autem, zostaw to, przestan, ciszej, idz do swojego pokoju, bo wyjme maske ( maly boi sie takiej maski na haloween), przestan plakac, zostaw ta lodowke, nie, nie ma juz jedzenia o tej porze, bo dam Ci w dupe, bo pojde po pana...' itd. I wszystko okraszone kilkunastoma wykrzyknikami oczywiscie, a ton glosu taki, ze pies kuli ogon pod siebie i ucieka myslac ze do niego tez te krzyki. A Misiek to nie pluszowa maskotka, ktora postawi sie na polce i bedze sobie cichutko stala. To zywe dziecko, ktore potrzebuje kontaktu tak ze mna jak i z 'tatusiem', ktory potrafi zalatwic wszystko tylko krzykiem albo straszeniem, a na kazde moje zwrocenie uwagi o to, jest gotowa odpowiedz, ze ' z nim nie da sie inaczej, nie slucha, wystarczy ze Ty do niego mowisz spokojnie a on i tak nie reaguje'. Taaaaaa.... bo najlepszym sposobem jest krzyk. Powtarzam wiec, ze chcialabym zobaczyc i uslyszec za rok, dwa, jak w ten sam sposob krzyczy i zachowuje sie wobec Igora... ;/. Ciekawe ze w UK jakos bylo inaczej, nie byl taki. Przed slubem tez tak sie nie zachowywal, lubil ( tak to przynajmniej wyladalo ) bawic sie z malym, wydurniac... Czasem mam wrazenie, ze za wczesnie w tym domu na faceta i tyle. Chyba bedzie lepiej jak wczesniej pojedzie do UK niz w styczniu, ja jakos dam sobie rade... Nie wiem czy to tylko zlosc przeze mnie teraz przemawia, ale... Michal nie ma 7 lat, tylko 2,5 i potrzebuje sie przytulic, powyglupiac, pobawic z mama lub tata.... Nie do konca umie sie zajac sam soba... I przykro mi patrzec na to, jak on o to prosi w swoj sposob, a g. .... po prostu go zbywa...

 

dni...
Autor: magicsunny
Tagi: zostalo  
17 września 2007, 11:45

Po raz trzeci probuje wkleic ta notke. Zaraz dostane szalu. Moj maz ma na laptopie jakies dziwne skroty klawiaturowe i co chwile jak przycisne cos nie tak, zamyka mi strone albo czysci tekst ;]. Poza tym nie ma literki zaczynajacej jeo imie ;]. Nie chce mi sie co chwile wklejac ;].

 

Pozostalo 4 dni. I nic. Na 27 wrzesnia jestem zarejestrowana do swojeo pana dr po skierowanie do szpitala na wywolanie porodu. W zasadzie po tym wszystkim powinnam juz urodzic jakis czas temu. Widac mam za silne nerwy... Codzienne wstaje juz tak obolala ze szlak mnie trafia - brzuch boli jak skopany, biodra rypia strasznie, bo spac sie juz nie da nawet na bokach, wszystko uciska, naciska i dretwieje. Wypralam dywany w domu na kolanach, codziennie sprzatam, myje podloi, wydurniam sie z Miskiem i... dupa. A wolalabym tak wywolac porod niz oksytocyna, bo wtedy sa bole silniejsze i dluzej wszystko trwa po kroplowkach, pamietam po Misku. Poza tym pewien masaz na rozwarcie nie nalezy do najprzyjemniejszych ;]. Ma ktos jeszcze jakies pomysly, oczywiscie takie zeby malemu nie zaszkodzic? Olej rycynowy nie wchodzi w re, nie dam rady temu smacznemu czemus ;].

 

U ojczyma bez zmian - nadal w szpitalu, lecza odlezyny zeby mol siadac na wozek. Czucia nadal zero... Przestalismy sie ludzic jak na razie. Zalatwilam za to wiele. Bo pracowal na czarno wtedy. Tak zjechalam faceta u ktoreo robil, ze poszedl, zarejestrowal ojca wstecz, wiec ma teraz juz ubezpieczenie i dostanie przynajmniej odszkodowanie za wypadek przy pracy. Od inwestorow budowy wycianelam troche kasy na pampersy, masci itd. W NFZcie dzieki ubezp. udalo mi sie zalatwic zwrot kasy za gorset-300 zlotych nie lezy na ulicy. Mam nadzieje ze uda mi sie jeszcze zlozyc mu papiery do ZUSu na rente i w opiece o dodatki rehabilitacyjne. Potem przyjdzie juz tylko czkeac na decyzje i orzeczenie o niepelnosprawnosci. Mama opieprzyla mnie ze tak sie anazuje i ze nie powinnam ojca przyzwyczajac do teo ze jezdze do nieo codziennie i robie co w mojej mocy, bo co bedzie jak urodze? Ale ja nie umiem inaczej. Poki jeszcze moe - dzialam.

 

U mojeo taty tez bz. A ostatnio byl kryzys  oranizm poddal sie na chwile. Uratowali. Po prostu leki ktore dostaje sa za silne, a oranizm juz mocno oslabiony. Dzisiaj bede rozmawiac z ordynatorka, zobaczymy co powie. W kazdym razem szanse na przezycie zamiast rosnac - maleja. Zaczynam sie jakos do teo przyotowywac, w pewnym sensie nawet przyzwyczajac...

 

Moj synek je sam sniadanie - platki z mlekiem :). Popija herbatka, bo tak lubi i wyciera buzie chusteczka. Jak tak na nieo patrze, jestem strasznie z nieo dumna :). I wtedy nie wazne ze nie chce jeszcze robic na nocnik ( bo sie uparl po prostu, umie, ale nie chce ), czekam cierpliwie az mu przyjdzie ochota na to. I nie wazne ze nie umiem o oduczyc od smoczka, nie mam po prostu sily i cierpliwosci na razie, sluchac placzu przez kilka dni. Moje kochanie obecalo ze zajmie sie tym jak bede w szpitalu, ciekawe ;]. Nauczylam tez maleo ubierac samemu koszulke, posprzatac po sobie jak zje, myc zabki i cala reszte... Tak mu sie podoba ta samodzielnosc ze sam dopomina sie o mycie zabkow rano i wieczorem itd... mam nadzieje ze juz ak zostanie :).

 

 

 

 

FATUM... Po raz drugi.
Autor: magicsunny
Tagi: a  
13 września 2007, 21:04

Na poczatek - skurcze przeszly nad ranem.

O tym co teraz napisze, nie potrafie jeszcze normalnie myslec, nie umiem teo przyjac do wiadomosci, nie potrafie uwierzyc, ze to co sie dzieje, nie jest jakims filmem, koszmarem. JA MAM JUZ DOSYC! JA CHCE... NIE WIEM CZEgO CHCE, NA PEWNO SWIETEgO SPOKOJU! Zadzwonil dzisiaj telefon - najstarszy syn mojego prawdziwego taty z drugiego malzenstwa, ma 23 lata, najstarsza bylam ja. I wiedzialam juz ze uslysze cos zlego, nie wiedzialam tylko ze cos takiego. Moj tato mial tydzien temu wypadek, spadl na budowie (!!!) z trzeciego pietra, ma polamany kregoslup, jest caly sparalizowany, oddycha za niego respirator. JAKIES KURWA DE JA VU?!!!!!! NAJPIERW OJCZYM, TERAZ ON... JA NIE CHCE !!! Chcialam od razu jechac do szpitala. Jest tam juz od tygodnia, nie dzwonili do mnie bo wiedzieli ze niedlugo rodze, czekali na poprawe. gowno. Zadzwonilam na intensywna terapie, akurat byla ordynatorka. Jak uslyszala ze jestem w ciazy nie chciala za bardzo mowic. Opowiedzialam jej jaka informacje dostalam dwa tyg. temu, rozgadala sie. Tato ma oprocz wszystkieo polamanego, ostre, bardzo infekcyjne zapalenie pluc, nie walczy, organizm nie broni sie, od tygodnia probuja i nic. Jest  coraz gorzej. Mnie nie wpuszcza na oddzial absolutnie, bo to sie roznosi droga kropelkowa, nie beda ryzykowac ze zakaza mnie i dziecko. Jesli nie zmieni sie to w ciagu kilku najblizszych dni... MOJ TATO... TATO UMIERA. TO POWIEDZIANO MI WPROST... A JA NIE MOgE NAWET DO NIEgO WEJSC !!!!!!!!  Strasznie boli mnie brzuch...

 

A
Autor: magicsunny
Tagi: a  
13 września 2007, 00:52

Skurcze mnie dopadly pare godzin temu. I tak sobie licze i czekam. Na razie az tak nie boli, da sie wytrzymac. Ciekawe - przejda do rana czy nie? ;]  Molyby nie tak szczerze mowiac...

 

U ojca bez zmian. Latam, zalatwiam co sie da zanim nie urodze, bo potem nie bedzie mial juz kto tego zrobic - ZUS, NFZ, opieka spoleczna, pracodawcy probujacy sie wymigac od odpowiedzialnosci.... W zasadzie nie wiem czemu to robie, nie musze, nie powinnam... Ale mam jakies tam ludzkie uczucia, wybaczac umiem, choc nie zapominac... Szanse na wyjscie z tego ma marne, lekarze juz nie daja nawet 50/50 %. Jest coraz gorzej, odlezyna sie nie goi, gnije, rana na nodze - gnije, jutro beda to operowac... Polamane zebra bola, a przewracac go trzeba na boki, przez odlezyne ktora jest prawie az do kosci. Na boku sie wscieka, bo boli jak szlak, na plecach ciezko oddychac, bo zebra, zamkniete kolo. Mieli go w piatek przewozic do szpitala rehabilitacyjneo, ale przez jutrzejsza operacje raczej marne szanse. Co przedluza czas lezenia w bezruchu bez rehabilitacji nog i moment siadania na wozek, co daloby mu jakakolwiek mozliwosc samodzielnosci, bo rece na szczescie ma sprawne. Kuzwa, jakie to zycie jest - facet 47 lat i... Kuzwa.  Podejrzewam ze rachunek sumienia zdarzyl juz zrobic setki razy i zastanawia sie teraz za ktore konkretnie grzechy ta kara. A jest tego od cholery, szczegolnie w stosunku do rodziny. No coz, ale pomoc trzeba, taki odruch bezwarunkowy mam.

A jak sie jutro nie odezwe do wieczora to bedzie znaczylo ze Igor przybyl na swiat ;].

 

 

 

czas
Autor: magicsunny
Tagi: czas  
09 września 2007, 21:15

Zostalo jeszcze 12 dni do terminu. Brzucho juz boli, bo Igor ma coraz mniej miejsca, a konkretnie juz sie w nim ledwo miesci. Wg usg wazy okolo 3100-3200 ale dr twierdzi ze usg zaniza i dodaje mu jakies 200 g wiecej. Skurcze przygotowujace coraz czesciej, lowka wstawila sie juz na tyle ze ledwo mozna bylo ja zmiezyc, wali nia co chwile tak,ze az mnie zgina, najlepiej jak na ulicy, ludzie dziwnie patrza ;]. Slowa pana dr - bedzie pani rodzic w kazdej chwili, bo zrobil sie juz przeswit, ale ze natura jest zlosliwa, moze to byc nawet za miesiac - najpozniej na pocieszenie ;]. Krzyz juz odmawia posluszenstwa i nawet najprostsze czynnosci jak mycie garow sprawia bol przy staniu... Wiec czekamy nadal...

 

coraz mniej czasu///powiedzmy ze "zdrada"...
Autor: magicsunny
Tagi: czas   auc  
02 września 2007, 15:10

Coraz mniej czasu, coraz ciezej cokolwiek zrobic, irytacja pelna. Moj maz kilka dni temu bardzo niemilo mnie zaskoczyl... Generalnie - faceci to swinie. Z glupich zartow o slowa kogos tam na gadu wyszla niezla awantura, bo zostalam "podpuszczona" nieswiadomie do odzyskania jego archiwum. No i sobie poczytalam... Kurwica wziela mnie taka ze.... G. jak katarynka utrzymywal ze " to wszystko to tylko zarty". Tylko ze zarty mozna sobie zrobic raz, drugi, trzeci, ale ... nie przez ponad rok czasu... Zabolalo okrutnie - "słoneczko", "kotku", "za wcześnie na dziecko" jednak po zreflektowaniu się " ale wiemy czego chcemy", "mogłaś skorzystać z oferty spotkania, żałuj" itd.... Panna lat 31, Warszawa, zauroczona jak szlak, zalowala, plakala, chciala z nim uciekac, potemprzyjechac do UK na tydzien bo "zony nie ma na miejscu", wszystko jak najbardziej powaznie, nie bylo w tym nic z zartow. Rozmowy o seksie, takie typowo czatowe... Czytalam, czytalam... Ona wiedziala ze ma zone, spodziewa sie dziecka, mimo to jednak... Suka. Kilka dni temu nawet bezczelnie zadzwonila na jego jeszcze wtedy wlaczony angielski numer "zeby czasem o niej nie zapomnial". Kurwica siegnela zenitu. Znalazlam jej numer w tym archiwum, napisalam esa. Nastepnego dnia kolejnego, potem zadzwonilam... ;]. Porozmawialam z G. Wyjasnilam czym tak bardzo mnie zranil, bo on uwazal sie za niewinnego, ze nic zle nie zrobil... Dwa dni ciszy i mialam dosc, musialam wyjasnic. Powiedzmy ze skonczylo sie to w miare dobrze, choc w glebi duszy mialam ochote Go zabic i to tak, zeby przed smiercia cierpial ! Ale... przeciez gdybym Go nie kochala, nie zareagowalabym tak, wisialoby mi to, ze byly tam takie teksty, ze pisze do niej tak jak mowi do mnie... Boli jak cholera. Przeciez nie warto niczego niszczyc jesli nawet sie jeszcze dobrze nie zaczelo. Wiec - suke bede gnebic esami dopiki nie zapomne i mi nie przejdzie i bede jej przypominac jaka wredna kurwa sie okazala, a sama byla w takiej sytacji wczesniej, zdradzil ja maz, zostawil dla kochanki... Kobiety to wredne suki... A G. .... ma na codzien moje dogryzanie o Gosi z Wawy i takie tam. Jemu tez nie dam zapomniec... I jednak nadal boli.... Bo tego tylko mi brakowalo 2,5 tygodnia przed terminem - wkurwienia na jakas suke i meza... ;/.