18 listopada 2006, 10:10
Wyjeżdżam dziś po południu do Anglii. Na wakacje leciałam tam z synkiem, odwiedzić jego tatę. Dziś jadę po Niego. Po jego ciało... Boże, dlaczego to nawet brzmi tak nierealnie? Czy kiedyś w to uwierzę? Czy kiedyś stanie się to dla mnie "normalne"? Boję się... Boję się 24-godzinnej trasy samochodem, boję się odbioru ciała u koronera, boję się tego, że będę musiała go ubrać w tą ostatnią podróż... Wraca do domu... Ostatni raz wraca... Moja mama tam będzie. Prosiła mnie, żebym Go nie ubierala, nie ja... Ze ona to zrobi...Zebym miala go w pamieci tak jak byl...Nie. Ja chce. Tylko nie wiem czy dam rade. Znikam. I nie wiem kiedy wroce. Nie wiem czy bede miala jeszcze o czym mowic-pisac... Pa...