24 listopada 2006, 02:40
Niewiele przychodzi mi na myśl. W głowie szum... masę myśli i spraw. Mam dość. Boli, dusi, kłuje... Banki, zamykanie kont, likwidacja kredytów, tłumaczenie aktu zgonu, opłaty za transport Jego ciała, pogrzeb, mieszkanie i tysiąc innych spraw tylko na mojej jednej "małej" główce. Towarzyszyłam mu w tej ostatniej podróży do domu... Byłam z nim przez 18 godzin non stop... Płakałam, przytulałam, mówiłam, obiecywałam..., że Michał nigdy nie zapomni, że będzie wiedział jaki był... Że był... Anglicy - serdeczni ludzie... Okazali wiele serca, nie musieli, a dali dużo pieniędzy. I nie było "faktura, bo odpis podatku ". To nie Polska. Może jeszcze się nad tym zastanowię... Nad tym, czy tam zamieszkać.... Mama, wujek, brat, "bratowa", G. .... Najważniejszy mój G. .... Najdroższy... W sobotę pogrzeb o 14.00. Zamówiłam już wieniec ode mnie i całej rodziny, a drugi od małego - w kształcie serca. Że kocha... Że będzie pamiętał o Tatusiu... 1 grudnia lecę tam znów, do UK. Tym razem z własnej woli, z synkiem, na cały tydzień. Na więcej na razie nie mam siły... Muszę kiedyś wreszcie odpocząć. Siąść na tyłku i nie ruszać się nigdzie najmniej 3 dni... Nie sprzątać, nie prać, nie gotować... Jasne, za 30 lat ;). Może :P. Ale mimo wszystko się uśmiecham. Przez łzy ostatnimi czasy, ale okazało się, że jeszcze to potrafię. Gdy słyszę G. ,gdy go "widzę"... Gdy napisze krótkiego choć smsa... Pojawia się na mojej twarzy uśmiech. Dobrze mieć kogoś, kto kocha i mieć kogo kochać... :). Wtedy nawet tak trudne sprawy i przeżycia, stają się mniej bolesne i łatwiej wrócić do codzienności, łatwiej wrócić do "życia"... Kocham Cię... :).