20 grudnia 2006, 21:48
Rano telefon nr 1. - Windykacja Sygma Bank - "dzien dobry pani Magdo, to znow ja, pani P. Chcialam poinformowac tylko, ze nadal ma pani u nas ten dlug... Tak, wiem ze pani wplacila, mam nawet potwierdzenia od pani, ale... przez pomylke podala pani nr konta R.... I tam poszla cala kwota." Szlag jasny by to trafil !!! Teraz do banku, pismo o przeksiegowanie wplaty i tak dalej...
Telefon nr 2. - matka R. - "Madziu, przyszlo pismo z BPH o zaleglej racie, to juz drugie. Ja do nich dzwonilam i mowilam ze przeciez bylas i zanioslas akt zgonu ( tak jak mi powiedzialas... ;> ) ale powiedzieli, ze nic o tym nie wiedza i ze zaleglosc narasta... To ja juz nie wiem kto tu KLAMIE, Ty czy oni...." No tlumaczylam kobiecie juz 3 razy ze poczta strajkowala i monity poszly zanim zlozylam pismo, wiec dojda z opoznieniem. To ona nie, swoje. Wytlumaczylam wiec jeszcze raz... Nic, jak grochem o sciane, ze klamie i ze trzeba placic, bo... No kurwa jego mac !!! Po kolejnym tekscie jak jej jest ciezko ze te pisma przychodza i ze ona taka biedna bo ja klamie walnelam sluchawka. Zadzwonilam do banku. Okazalo sie, ze 1. pani ktora przyjmowala ode mnie papiery wtedy powinna byla skierowac mnie do sekretariatu, gdzie rozpoczeto by procedure wyplacania odszkodowania bo kredyt byl ubezpieczony i wstrzymano by calosc. 2. papiery, czyli m.in. akt zgonu gdzies "wsiakly" !!!!! I jutro znow wycieczka do kolejnego banku, zaniesc to samo, wrrrr.........
Telefon nr 3. - tym razem ja do lecznicy. Po telefonie pojechalam z piesem - ma mocno zwichnieta lape, gonil sie z moim synkiem po domu i wpadl w poslizg, wychamowal na scianie ;].
Piekny dzien dzisiaj byl, nie ma co. Jutro szczepienie malego, histeria i tak dalej, potem salon pieknosci ;] a w miedzyczasie cholera 2 banki i kij wie co jeszcze sie zdarzy jak wstane. Od wczoraj piore, juz 5 pran a jeszcze firanki trzeba i okna umyc... Kiedy ja to zrobie? ;] Uwielbiam okres przedswiateczny ;].