13 marca 2007, 22:28
W zasadzie kusilo mnie zeby poprzednia notke wykasowac. Ale skoro nie skasowalam wielu innych, gorszych od tej, tym razem tez tego nie zrobie. Byla ona niezla nauczka dla G. ktory juz teraz wie, czego nigdy wiecej nie nalezy mowic/pisac i w jaki sposob zartowac. Swoja droga, straszna ze mnie wredota, bo zamiast zalatwic to z nim, wrzucialam to na forum publiczne a Wy zadbaliscie o to, by dostalo mu sie po tylku. Coz, kazda forma nauki jest dopuszczalna w zyciu, live is brutal :P. Hmmm... i tak sobie mysle, ze On sie chyba powinien jeszcze dobrze zastanowic nad tym slubem, bo jak widac, za slodka to ja nie jestem na codzien ;). Coz, kazdy ma swoje wady. Ja jestem wredna, przyznaje sie bez bicia, ale tylko wtedy, gdu ktos mi nadepnie na odcisk :P. A G. ..... tak naprawde jest kochany, choc nie idealny, nikt nie jest. Ale potrafi wywolac usmiech na mojej twarzy, przepedzic zle sny, pocieszyc i wspierac mnie gdy tego potrzebuje :). Kocham Go bardzo, mimo wszystko :).
Zmieniajac temat, bylo dzis znow kolo 20 stopni, wiec wybralam sie z moim Miskiem na spacer. Poszlismy do piaskownicy, ktora oczywiscie maly uwielbia. Na lawce siedziala babcia, a w piaskownicy bawilo sie jej dwoch wnuczkow, jeden okolo 3-4 lat, drugi jakies 7. Michal jak to Michal, zaczal sypac piaskiem uznajac to za najlepsza zabawe. Wiele mnie to nie przejelo, bo sypal na siebie, a nie na tamtych chlopcow. A moje sprzeciwy i proby tlumaczenia mu, ze tak sie nie robi, nic nie daja, wiec dalam sobie spokoj. Raz bawil sie grzecznie, za chwile znow sypal. No i babcia nie wytrzymala - "alez prosze pani, to dziecko jest cale w piasku, oj, oj, maly, nie syp, oj, oj.....!!!" Ja na to - "alez prosze pani, nic mu przeciez nie bedzie...." a pani na to z oburzeniem - "alez to piasek, brudny, zarazki !!!" wiec ja - " to czemu pozwala pani sie w nim bawic swoim wnuczkom?" pani - "no.... bo to dzieci, musza sie gdzies bawic" I ja - " no wlasnie, bo to male dziecko i musi sie bawic, a jak to robi, jego sprawa, widocznie to sprawia mu radosc, a od tego sie nie umiera raczej". Pani zmieszala sie bardzo i kiwajac z dezaprobata glowa, zabrala z piaskownicy dwoch, Bogu ducha winnych wnuczkow... Uhhhhh, jak ja nie lubie takich bab :P. A jak niby dziecko ma sie nauczyc do czego sluzy lopatka i piasek jesli nie sypiac nim? A czy ktos widzial kiedys jakies dziecko, ktore np pierwszy raz puszczone do piaskownicy nie najadlo sie tego piasku, bo musialo sprawdzic co to jest? Nooooo..... Wiec niech sie uczy swiata i zycia, spodnie sie wypierze, bluze i czapke wytrzepie, a rece i cala reszte wykapie po powrocie do domu, wielka mi filozofia ;).