Tagi: smycz
16 stycznia 2008, 20:13
Zabieram sie do tej notki juz ktorys dzien i jakos mi nie wychodzi. Dzisiaj np wazniejsze bylo zeby sie przespac po powrocie z urzedow. Zaliczylam dwa razy lekarza, najpierw z Miskiem ortopede, bo kuleje jak pobiega chwile ( pan dr straszyl jakas choroba uaktywniajaca sie miedzy 3 a 4 rokiem zycia, zwiazana z dysplazja bioder ;( ), potem szczepienie z Igorem, bez lezki jednej, za to teraz temperatura, potem ZUS, Urzad Miasta i bank. Do skarbowki juz nie zdarzylam i chyba dobrze ( dla urzednikow ) bo po staniu w kolejkach i uprzejmosci pan za okienkami, tam pewnie puscilo by wszystko i wyzylabym sie na bogu ducha winnych ludziach ;]. Zmarzlam, bylam glodna, gardlo znow zaczelo bolec bo wszedzie z Igorem i z wywieszonym jezykiem. Dobrze ze chociaz Miska moglam babci zostawic. Choc ostatnio jak wychodzimy gdziekolwiek to sie pilnuje i idzie ladnie obok. Co zawddzieczamy nie blogoslawionej zmianie z rogatego w aniolka, ale madremu wynalzkowi, ktory podpatrzylam w UK, jest tam bardzo popularny - szelki do lat 4 w wiekszym wydaniu niz te u nas do wozka :D. Prowadzam wiec sobie ostatnio mojego starszego na smyczy, a co ;]. A ludzie - w szczegolnosci starsze panie - zabijaja mnie wzrokiem, jednej sie nawet wymsknelo - "dziecko na smyczy, no wiecie co !". No i dostala za ta smycz dzisiaj baba jak szlam do przychodni. Bo chyba lepiej tak - a krzywdy mu do cholery nie robie ! - niz ma mi na ulice wyleciec, bo do tego dziecka nic nie dociera. Zobaczy ptaka, psa, cokolwiek i leeeeeeeeeeci, nie patrzy na nic. Wiec sprawa jest rewelacyjna :). I nawet grzecznie idzie, bo bawimy sie w "konika" ;). Ja nie wiem, ludzie jacys tacy na tym swiecie... :P.
P.S. No i nie o tym chcialam napisac ;]. Tylko o moim mezu.... Coz, innym razem ;).