Archiwum 22 kwietnia 2008


...
Autor: magicsunny
Tagi: ccc  
22 kwietnia 2008, 11:19

10:31:35

 

 

W czwartek siedzialam z moim mezem do 2 nad ranem i omawialismy warunki rozwodu. Powiedzial ze podpisze mi nawet zrzeczenie sie praw do Igora, skoro tego chce... On zawziety, ja uparta, ale tez juz mocno zdesperowana i zmeczona sytuacja... W piatek uzylam broni ostatecznej, zeby jednak sprobowac po raz kolejny. Nie pisze ostatni, bo nie wiem ile tych "razow" jeszcze bedzie... Na poczatku myslalam, ze bedzie to najwiekszy blad, ale potem... Zadzwonilam do mojej mamy i opowiedzialam jej o wszystkim. zdziwiona raczej nie byla, bo caly czas z boku obserwowala sytuacje, tylko nie chciala sie wtracac. I ona i jej facet, nawet moj mlodszy brat, ktory zwykle ma wszystko w dupie i podejscie do zycia na zasadzie "jakos to bedzie, moge wszystko", doszli  do wniosku, ze G. przegial. Ktos tam jeszcze z boku patrzac, stwierdzil, ze G. to trzeba wpierdolic, moze to nim potrzasnie. No i bron ostateczna - zadzwonilam do tesciowej. Wkurw na maksa, tesciu tez... Wieczorem telefon od nich, G. ich wysmial... Coz. W sobote rano jak bomba wpadla moja mama i zrownala G. z odpowiednim poziomem. Chyba tego wlasnie potrzebowal. Pozniej 2 godziny ciszy, zastanawiania sie zapewne, ze jednak cos jest nie tak i to z nim, a nie ze mna... I od tamtej pory, jak zegareczek ;]. Nawet uslyszalam wczoraj, ze "czemu nie ma obiadu"? ( a nie ma juz od 2 tygodni ;] ). Powiedzialam, ze przeciez sam stwierdzil, ze byc nie musi jak dla niego, to po co mam gotowac, robie tylko Miskowi. A on na to - wole jednak jak jest obiad... ;] No. Czyli nie wszystko ma w dupie ;]. No i dobrze. Moze cos z tego jeszcze bedzie :). Na razie jest ok :). I dzieci nagle jakies spokojniejsze sie zrobily... Nie... nie bede juz uprawiac czarnowidztwa na koniec :P.

 

P.S W sobote wieczorem poszlam do fryzjera i scielam wlosy... na baaaaardzo krotko ;]. Z tylu pani wygolila mnie jak faceta :p.