Tagi: bad
04 sierpnia 2009, 11:45
Wybralam sie 4 tygodnie temu na cytologie. Tak mnie cos... Dostalam dwa tyg temu list od swojego lekarza, ze wynik jest bardzo zly i zostal przeslany do szpitala, razem ze skierowaniem na kolposkopie. Mialam isc 20tego sierpnia. Dzisiaj zadzwonili, ze w ten czwartek. Boje sie... Nie samego badania. Wyniku kolposkopi i tego, dlaczego cytologia wyszla b. zla... Nie ma to jak kolejny "dobry" rok...
Coraz bardziej odczuwam samotnosc. Mimo rodziny obok... Brak wychodzenia z domu, kontaktow z ludzmi - czytaj: praca - odbija sie na moim codziennym zyciu coraz mocniej. Jestem poddenerwowana, poirytowana, znow wszystko mnie drazni...
Mam wyrzuty sumienia w stosunku do dzieciakow. Bo na nich odbija sie to najbardziej - moj brak samokontroli i cierpliwosci... Wieczory mam jedynie dla siebie. Bo je wywalczylam. Bo do jasnej cholery, G. musi cos w domu robic. Niech sie chociaz dziecmi zajmie te 3 godziny zanim zasna. Zajmie sie... ale najpierw musze ich nakarmic, wykapac, polozyc do lozke z ktorych i tak zaraz wylaza...
Wolne wieczory... i co ja wtedy robie? Siedze na necie. Bo co ja innego moge...
A G. oswiadczyl mi, ze bedzie teraz wychodzil iles tam razy w m-cu na pilke z chlopakami z pracy. Bo on sie musi odstresowac. Taaaak. Bo tylko on musi. Zawsze jest tylko ON. A gdzie jestem ja? Nie ma... jego dupa najwazniejsza.
Choc mam dosc i ochoty zwykle brak, teskno mi jednak za Polska. Za znajomymi, za przyjaciolmi... ktorych swoja droga juz nie mam, bo okazuje sie ze nigdy przyjaciolmi nie byli ;].
Ale jednak mi teskno...
Nie moge przestac myslec o tym badaniu... ;/