02 listopada 2007, 22:32
Chcialabym przede wszystkim, zeby hormony mi sie wreszcie uspokoily. Mam dosc, mecze sie z tym strasznie. I znow wraca zazdrosc. Moze czasem przesadna, ale jednak. Sytuacje ktore prowokuja. Mysli mam niepoukladane. Dupa. Taka rozbita jestem.
Kocham g. Kocham strasznie. I boje sie. Wiem, ze moge stracic wszystko. I tego sie boje. Co mnie dobija? To ze po ciazy wygladam jak wygladam ( czyli normalnie jak po ciazy ;] ), choc sie staram. I tak moja samoocena spadla ponizej krytycznej, potrzebuje dowartosciowania. Potrzebuje jak cholera. Tylko skad? ;/ Wkurwia mnie to. I to ze nie potrafie skonstruowac jednego zdania bez wscieklosci na sama siebie. I to, ze wiem, ze to przejdzie, ale nie wiem kiedy. I ze czuje sie wsciekle nieatrakcyjna dla samej siebie. Dla meza. Dla swiata. I to, ze nawet wtedy kiedy zobacze cos, co mnie cieszy, zaraz przychodzi moment niemozliwej zlosci.
Aktualnie jestem dobrym, ksiazkowym przykladem zaburzen emocjonalnych dla psychiatry ;]. I nawet jesli mnie to bawi, to jeszcze bardziej wkurwia... ;/
Chwilowo chce do domu bez klamek.