Najnowsze wpisy, strona 4


cd
Autor: magicsunny
Tagi: cd  
20 listopada 2009, 14:50

Zlozylam o kolejne dwa benefity na dzieci i na siebie. Jako samotny rodzic z dwojka malych dzieci, bez zadnych dochodow, troche tu moge zdzialac.

Dostalam dzis tez odpowiedz, ze dostalam dodatek za opieke nad Miskiem. Poniewaz on ma niepelnosprawnosc i dodatek za to, ja sie zakwalifikowalam. Juz mam prawie na oplate za dom :-).

Teraz czekam na cala reszte. Niektore rzeczy do 4 tygodni, inne do 12 tygodni.

Podalam G. o alimenty na Igora. Tez czekania 12 tygodni.

Mam nadzieje, ze dostane tez dodatek do oplat za czynsz... Za tydzien bede miala odpowiedz.

G. wyjezdza na weekend. Pod pretekstem rozmow o prace w trzech roznych miastach. Jakos dziwnie blisko sa one do miasta, w ktorym mieszka jego brat. Coz to bedzie za chlanie ;].

Dobrze, niech wyjezdza jak najczesciej. Tylko czekam. I zapisuje. Kiedy nie wraca na noc... ;]Przyda sie ;].

24 stycznia lece z chlopcami do PL. Mam 27go rozprawe w sadzie, o zgode na sprzedaz mieszkania - okazalo sie, ze musze miec zgode sadu dla nieletnich, bo ja jestem tylko zarzadca jego majatku.

Bede na tydzien 24-29 stycznia :-)

Z jednej strony mnie to cieszy. Z drugiej... kolejny wydatek, bo bilety drogie juz teraz, a i zyc za cos tam bedzie trzeba przez tydzien... Pomysle, pomysle. Dwie raty kredytu chce prolongowac, moze uda mi sie uzbierac.

 

Problem, bo siostra przylatuje 27 stycznia. Jakos to obmysle. Pod czyja opieke ja na 4 dni tu oddac.

Tesciowa moja - mama bylego meza - zmarla na raka... A rozmawialam z nia w marcu. Juz dobrze bylo. Juz nie bylo przerzutow, wlosy zaczynaly odrastac... I nagle... Jakos dosc mocno mnie to ruszylo... ;/]

 

Dzialam dalej. Dzieki dziewczynki :-).

 

P.S. Bilet juz abukowalam. Oczywiscie z karty mojej mamy ;]

Dziekuje
Autor: magicsunny
Tagi: dziekuje  
17 listopada 2009, 22:43

Dziewczyny... dziekuje Wam strasznie, za to ze jestescie. Ze wspieracie... Bo to co robie, latwe nie jest. Moja decyzja i jeszcze raz moja, ale milo wiedziec, ze mozna na kogos liczyc. Oprocz Was jest jeszcze Andrzej. To taki dobry dusze, co da kopa jak trzeba i "poglaska" po glowie jak zle... ;-).

Czekam na papiery z sadu. Maja niedlugo przyjsc.

Zarejestrowalam dzislanosc gospodarcza, zeby moc sie ubiegac o pewne zasilki na dzieciaki.

Zmienilam rozne benefity na swoje konto, G. jeszcze nic nie wie.

Zlozylam o dofinansowanie do domu - jesli sie uda, ze przyznaja, bedzie to polowa sukcesu, bo wtedy beda mi placic prawie calosc. Jesli sie uda... a moze nie wypalic, bo jeszcze nie mam zadnych dochodow...

Zlozylam wniosek o alimenty - swoje 100 funtow moze sobie w dupe wsadzic - bedzie placil minimum 15 % swoich m-cznych dochodow, bo on ma stala prace na pelny etat, a ja zostaje bez kasy i pracy z dwojka malych dzieci.

Bedzie placil tylko na Igora... bo przeciez Michal nie jest jego synem - on mu dal tylko nazwisko, nie "usynowil" go w USC, bo ja wtedy nie chcialam ( na saczescie, teraz Misiek ma przynajmniej rente po swoim ojcu, niewiele tego, ale zawsze cos i mozna jakies oplaty w PL robiuc i ojcu zawsze co m-c moge cos tam wyslac... ).

Znow zaczelam kurs angielskiego - bede startowac na kolejne egzaminy, musze sie uczyc....

Latam ze szkoly Miska, do swojej, potem z Igorem do playgroup'y, zeby sie przyzwyczajam zostawac beze mnie. Jest coraz gorzej, bo akurat jest tez 6 dzien bez smoka. O wszystko jest wiec placz i histeria, az do krztuszenia sie i prawie wymiotow. Szczegolnie jak go gdzies zostawiam... Ale niedlugo nie bedzie wyjscia. Serce mi bedzie pekalo, ale musze znalezc mu opiekunke.

Innam, nie piszesz sie na pokoj u mnie? ;-)

 

Nie pamietam juz co wiecej zrobilam, wypelnilam, gdzie dzwonilam ( acha, telefon przepisalam juz na siebie, zeby mi nie mogl odlaczyc ).

Gubie sie.

Nie ogarniam...

Misiek mial wczoraj kolejny atak choroby....

Nie ogarniam....

Kocham moje dwa smyki. Nad zycie kocham. Az do bolu.... glowy jak wariuja ;-).

Dziekuje Wam raz jeszcze.

Dam rade, nie? :-)

 

Znow cos sie konczy...
Autor: magicsunny
Tagi: znow  
15 listopada 2009, 11:11

Powiedzialam G. ze chce zlozyc wniosek o separacje, bo.... i tu wymienilam dlaczego.

Wczoraj, zamiast " zmienie sie,przemyslmy to, jakos to rozwiazemy",  uslyszalam co nastepuje:

- wyprowadza sie 1 stycznia, zmienia prace i miasto

- blokuje przelewy na lokaty dzieci ( panstwo daje kazdemu dziecku po 250 Ł na poczatek, a potem rodzice placa m-cznie po 10 Ł, a dziecko dostaje te pieniadze jak jest pelnoletnie )

- odlacza mi telefon z chwila swoejj wyprowadzki, co sie z tym wiaze i internet ( telefon jest na niego, interent na mnie)

- mam sobie znalezc "kogos" do kredytu w PL, bo on dzwoni, ze sie "wypisuje" z niego ;], liczac na to, ze bank mi zabierze mieszkanie, bo ja przeciez nie pracuje

- albo splacam jeden z kredytow tutaj, albo blokuje mi karte ( laskawie mam wybor )

- na Igora bedzie mi placil 100 Ł m-cznie, mimo ze ja zostaje z dwojka dzieci i mozliwoscia pracy po 2 godziny dziennie, a on sam i pracuje na pelen etat, jak chce wiecej mam isc do sadu ( a wie, ze sad w UK wiecej mi nie da )

- zrywa umowe na komorki, wiec ja tez nie bede miala ( a potrzebuje miec tel na abonament, bo przy Misku musze miec non stop )

- dzwoni na benefity, zeby mi zabrali, bo przeciez bedziemy w separacji, ja nie pracuje, a one sie naleza tylko tym, co osiagaja dochody - musze na biegu zarejestrowac dzialalnosc gospodarcza i wykazac jakies dochody ( dobrze ze mozna zarejestrowac do 3 m-cy wstecz )

- Michala sie nie da lubic, bo jest niegrzeczny i nie slucha

- pieniadze ktore dostalismy od jego mamy ( 2000 Ł na oplaty domu do kupna ), zabezpieczyl w ten sposob, ze mama podala przez jego brata, a on nam przelal na konto w tytule przelewu wpisujac "pozyczka", zebym kiedys przed sadem mu nie mogla udowodnic, ze to bylo dla NAS i zeby nie musial sprzedac auta, zeby oddac mi polowe ( bo zamiast na dom, on kupil za to auto za 1900 Ł, a ja nie mialam nic do gadania ;/ )

- i co najwazniejsze - ON NIE CHCIAL TEGO DZIECKA I TEGO SLUBU, TYLKO JA GO DO TEGO NAMAWIALAM, TO SIE LASKAWIE ZGODZIL !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Odeslal mnie do moich notek na blogu, z pazdziernika, listopada i grudnia 2006, oraz poczatkow 2007 roku, ze tam niuby bylo, ze go namawialam !!!!!!!!!!!!! Wydrukowalam mu dzisiaj, jak to bardzo mnie wtedy kochal i wspieral i jak chcial tego dziecka !!!!!!!!!!!!!!!

 

Co za skurwysyn!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Nienawidze go!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

A najwazniejsze, ze uswiadomil mi wczoraj, tym wszystkim co powiedzial, ze JA GO JUZ NIE KOCHAM. Ze nic nie zostalo z tej milosci. Ze ja zabil doszczetnie.

Moja decyzja zostanie zrealizowana w poneidzialek, z pomoca nauczycielek ze szkoly Miska - angielki, wiec wiedza co, jak i gdzie pojsc.

Rozwodu nie dostane tutaj, bo nie ma powodu wg angielskich przepisow, a w PL nie zaloze sprawy, bo nie bedzie mnie stac, zeby poleciec.

Z kazda sprawa o ktora pyta, odsyla mnie skurwiel do sadu. To juz nawet nienormalne nie jest. Ja nie wiem jak to nazwac.

 

Zostaje sama, z dwojka dzieci i domem do utrzymania, bez pracy i z groszami z zasilkow. Z szansa na prace jakies 2 godziny dziennie ( o ile takowa znajde ), bo opieka do Igora inaczej mnie "zje".

 

Ale podejmuje... bede... bez gnoja, bez problemow z nim.

Nie chce sie wyprowadzic, wiecie czemu? Bo zaplacil sobie do konca m-ca ;].

 

Ja juz nie mam sily. Rozpadlam sie na kawaleczki.... KOGO JA KOCHALAM?!!!!!!!!!!

chce zmian
Autor: magicsunny
Tagi: zmiany  
10 listopada 2009, 22:35

Staralam sie o disability living allowance ( niepelnosprawnosc ) dla Michala.

G. powiedzial, ze bez sensu, daj spokoj i tak sie nie uda, nie da rady... Tlumaczylam, ze to nie katar, nie kaszel ktory przejdzie za tydzien, czy dwa, tylko cos, czego nie da sie wyleczyc... Co wylacza go z zycia na kilka dni w m-cu calkowicie, a poza tym ma wiele innych skutkow ubocznych.... Ze zabic moze w kazdej chwili, gdy nie zdaze zareagowac, gdy mnie nie bedzie obok, by podac lek... I wiele innych mialam argumentow przed G. Ale on swoje - nic z tego.

A ja wypelnilam forme ( 45 stron, pomogla mi znajoma nauczycielka - angielka, bo trzeba bylo fachowym jezykiem pisac, a do tego jeszcze mi brakuje... ). Dolaczylam potrzebne dokumenty od lekarzy, wypisy szpitalne, orzeczenie choroby... Wczoraj - po dwoch tygodniach od wyslania - dostalam odpowiedz, ze Michal sie kwalifikuje oczywiscie. Tu nie ma jak w PL - komisje lekarskie, tony papierow, miesiace oczekiwan... Tu lekarze sobie ufaja, wierza w to, co napisal poprzednik.

Dostal orzeczenie o niepelnosprawnosci, ichnia druga grupe, a dzis dostalam juz pieniadze na konto. Zadne zawrotne sumy, ale zawsze to cos. Poza tym... poza tym moze mu sie kiedys to do czegos przyda... Jednak caly czas mam nadzieje, ze za lat kilkanascie, moze troszeczke dluzej, genetyka bedzie szerzej poznana, zaczna "mocniej grzebac" w tych genach i uda sie "podmienic" gen, wyleczyc moje dziecko... ;/

G. nie powiedzialam, ze dostalam odpowiedz, nie powiedzialam, ze przyznali, nie powiedzialam, ze przelali pierwsze pieniadze i ze beda przelewac co m-c. Nie. I nie powiem. Przychodza na moje osobiste konto, o ktorym on juz dawno zapomnial, ze istnieje. Ichnie "rodzinne", tez juz mam u siebie na koncie. Teraz musze sie postarac zmienic konto na reszte "benefitow" jakie mamy na dzieci.

I doroslam do zlozenia wniosku o separacje... Jeszcze nie rozwod. Na razie, chce "temu" dac szanse. Moze to cos ruszy... Moze dotrze. Jesli nie... ;/

 

Syna mam juz duzego, wiecie? Obu w sumie, ale Misiek wydaje mi sie taki... taki duzy chlopiec juz... Kocham ich nad zycie... OBU. Moje dwa anioly. Dwa skrzydla, ktore trzymaja mnie mocno przy zdrowych zmyslach... Bez nich bym spadla po prostu, zginela w otchlani...

 

 

 

 

 

 

 

Koniec.

 

Byc...
Autor: magicsunny
Tagi: byc  
02 listopada 2009, 11:51

Taki sen mialam - mieszkalam z jakims facetem razem z moimi dziecmi. Kochal mnie, opiekowal sie dziecmi, bawil sie z nimi i chcial... Byl... Przytulal mnie, czulam sie bezpieczna, bo wiedzialam, ze bedzie dobrze, Ze WSZYSTKO bedzie dobrze. Na koniec taki obrazek - z przodu stoje ja, przede mna chlopcy przytuleni do mnie, a za moimi plecami TEN FACET. Obejmuje mnie od tylu, przytula sie do mojego policzka i szepta mi do ucha "nie martw sie, wszystko bedzie dobrze, jestem tutaj, zadbam.,... ". Na przeciw nas stala moja mama ze swoim mezem. Patrzyla na mnie i wiedzialam, zed widzi, jaka jestem szczesliwa, jak mi dobrze...jak bardzo jestesmy wszyscy bezpieczni...

 

Chcialabym moc kiedys to poczuc na jawie, nie tylko we snie. Taki spokoj i szczescie. Taka milosc.... Chcialabym, by ktos mnie tak kiedys kochal, jak wczoraj w nocy.,... Chcialabym by mezczyzna mojego zycia, tak strasznie mnie kochal... Chcialabym nie plakac kolejnej nocy,zasypiajac sama, nie czujac milosci i ceipla drugiej osoby. Chcialabym zapewnic dzieciakom byt... Chcialabym moc czuc... Moc byc... Nwet nie wiecie, jak to boli. Jak bardzo boli brak milosci i ciepla, bliskosci drugiej osoby... Boli jak kurwa mac.

 

I jeszcze swiadomosc tego, ze gdyby nie to, ze jest tchorzem, juz dawno wyszedl by i nie wrocil. Wiem to. Wyczuwam chec ucieczki na koniec swiata. Jedyna osoba w tym domy, wobec ktorej przejawia jakiekolwiek ludzkie uczucia, jest Igor.

 

Najemcy wypowiedzieli mi umowe w moim mieszkaniu w PL. Znow nie bedzie za oplacac kredytu i masy innych rzeczy TAM. Chyba,ze zdarzy sie cud i ktos je kupi... Nie ludze sie juz.

Tutaj na koncie tez zero. A maz kupuje fotel z glosnikami do Playstation i mowi, ze to dla dzieci juz prezent na swieta ;]. Nie pytajcie mnie po co ten fotel ( cos a'la samochodowy, do wyscigow ), bo nie mam pojecia. Miskowi to wisi na czym siedzi jak gra, a Igor nawet nie wie o co chodzi.Ale maz gra... Sam. W te wyscigi... Szkoda, ze w czerwcu nie kupil i nie powiedzial, ze to pod choinke... ;/ Szlak mnie trafia. Znowu.

Bo ja myslalam, ze jestem ze stali...
Autor: magicsunny
Tagi: aaa  
23 października 2009, 16:29

... A sie okazalo, ze nie jestem. Ale tak powaznie myslalam. Bo jakies durne przeziebienia, grypy, czy nawet wlasnie konczace sie zapalenie oskrzeli, to norma. Ale zeby to... Nigdy nie przypuszczalabym, ze nie bede mogla wiecej juz dzwignac, czy nawet pojsc normalnie na silownie... A tu prosze... To dziwne takie. Tak jakbym... jakbym sie zawiodla na samej sobie. Ze jednak nie jestem niezniszczalna...

 

Grzesiek wrocil ze szpitala po wycieciu migdalow - trojka dzieci wiec w domu kuzwa mac. Bo to przeciez kleska zywiolowa jak facet jest chory, nie?

Szlak mnie trafia, bo ja z wywalona przepuklina, brzuch jak w 3 miesiacu ciazy, rwie, boli, ciagnie, ale nawet nie pisne, no chyba ze mnie zegnie. I sprzatam, myje podlogi, kapie dzieci, wnosze, zanosze, przynosze, z psem laze... A pan ksiaze kurwa mac jak umierajacy jest. Pelargonia cholerna.

Miec faceta w domu i samej silikonowac, uszczelniac, a pianka i akrylem latac, meble tachac na pietro, itp, itd. Malowanie jeszcze zostalo. Szlak mnie przeciez trafi !

Staram sie o disability ( niepelnosprawnosc ) dla Miska. Forma ciagnie sie w nieskonczonosc. Mam nadzioeje, ze wypelniona dobrze.

Pomarudze se chociaz tutaj - BOLI JAK CHOLERA TEN BRZUCH !!!

Ale coz, robic trzeba, dzieci sa...

Buziole dla wszystkich ;-).

 

P.S. Dla kazdego, kto ma chwilke, serce i zlotowke - Kubus - http://www.kubusnowak.com. Dzieki ;-).

passa
Autor: magicsunny
Tagi: passa  
16 października 2009, 12:30

Kolejny atak choroby Miska - jak co m-c. Regularnie jak w zegraku kuzwa mac. Znow wiec pobyt w szpitalu. Zaczynam sie przyzwyczajac...? Czyzby...? Ile ja bym dala, zeby moje dziecko bylo zdrowe i nie przezywalo tego, co przezywa co miesiac... pomijajac ataki opuchlizny - ostatni na koniec lipca. Przeplataja sie wiec. Staram sie o disability - orzeczenie niepelnosprawnosci. Zobaczymy...

Dorobilam  sie zapalenia oskrzeli. Olewalam kaszel 4 tygodnie. I mam teraz.

 

Bol brzucha, ktory mi towarzyszy juz nie pamietam nawet od kiedy, zostal rozpoznany wstepnie - czekam na USG, a potem na operacje... przepukliny ;/. Mam byc grzeczna, nie nadwyrezac sie, nie dzwigac niczego, nie lazic za duzo. Przeciez to nie mozliwe jest. W domu zawsze jest cos do zrobienia - szczegolnie w tym domu - , a i przy dzieciach nie da sie nie nie robic, nie sprzatac, nie gotowac, nie wziasc na rece...

Malowanie mnie kusi w living roomie i przedpokoju. Chyba jutro pojade po farbe ;].

 

Boje sie co bedzie, jak mnie beda chcieli ciac. A gula jest. Twarda i bolesna jak cholera. Teraz przy chorobie i nieustajacym kaszlu,jest katastrofa ;/. Cpam sobie wiec p/bolowe. Jeszcze miesiac do USG - nie maja wolnych terminow.

 

Doszlam wreszcie do tego, by przyznac sie przed soba, ze Rysiek zmarl z mojej winy... Teraz, jak juz wiem na czym polega choroba Miska, a na czym polegala wiec rowniez jego... na kilka godzin przed smiercia strasznie sie poklocilismy przez telefon. Okropnie na niego krzyczalam... Wywalilam mu takie rzeczy... Tyle zarzucilam... Definitywnie wtedy stracil nadzieje na cokolwiek z mojej strony. Wiec teraz juz wiem... Stres... ogromny stres, utrata dziecka i mnie , wywolaly kilka godzin pozniej atak choroby... Opuchl i zmarl.

Przyznaje... to byla moja wina... Teraz wiem...

...
Autor: magicsunny
Tagi: aaa  
30 września 2009, 23:47

Dom znalazlam. W ostatniej chwili wlasciwie.

Sprztaam od dwoch tygodni, ogarnac probuje... Syf jak... @$#%$#@!  ;] . Po angolach... smieci wszedzie, cale dwie budki na ogrodzie po dach, conservatory ( dobudowka od tylu domu na ogordzie ) - po dach, caly ogor... wszystko w smieciach. Poza tym zarosniete jak dzungla. Bylo. Bo juz powyrywalam chwasty ;]. Syf na ogrodzie z tylu jednak zostal. Gorszy niz byl. Bo jak sie zabralismy za odgruzowywanie go, to niechcacy rozwalilismy gnazdo os w niedziele. Zaatakowaly nas skubane. Cale szczescie na 15 min wczesniej Miska w jego pokoju zamknelam, bo niegrzeczny byl... Pozadlily mnie, mame, Igora, Ka najbardziej psa i meza mamy. Z nim jechalismy do szpitala. Mial ponad 25-30 uzadlen na calym ciele. Rece mu dretwaily i mial problemy z oddychaniem... Juz jest ok. Tyle ze od trzech dni nie moge okien uchylic nawet. Bo lataly skubane i gniazda szukaly ( pan zabral w poniedzielk rano i spryskal wszystko ). Wiece, ze zdechle osy wyciagaja zadlo i nawet potem przez 7 dni maja w nim aktywny jad? Trzeba ostroznie sprzatac ;]. Czekamy do weekendu i od nowa... Ciekwqe co tym razem wyjdzie? Stado kretow, czy zmiji? ;]

Wcale bym sie nie zdziwila w tym syfie. Zgnile stare dywany... Wszystko sie moze znalezc ;].

Dom duzy - 3 sypialnie i lazienka na gorze, na dole kuchnia, ubikacja, przedpokoj i wielki living room. Z przodu i z tylu spore ogrodki. Duzy... ale cholernie zapuszcvzony. Na karcher'ze jechalam 4 godziny zeby dywany z jakichs smarow doprac... wszedzie pajaki, pajeczyny i popisane sciany...

Z reszta, mase tego jest, nie bede sie wdawac w szczegoly.

Po dwoch tygodniach mojej pracy, widac juz troszke efekty. Tyle, ze za wiele w ciagu dnia to ja nie moge, przy dwoch zbojach. Misiek na popoludnie do szkoly ( na razie half term, zeby sie dzieciaki przyzwyczaily, za 4 tygodnie juz na 6 godzin ).

Zmienilam mu szkole. Bo w pierwszej - katolickiej za dyche - dostal od pani w dupe na trzecvi dzien. Wiec zrobilam awanture - ponoc dosc spora, miasteczko huczy wsrod Polakow ;] - i zabralam go ze szkoly. Niech sie ciesza, ze nie mialam sily, czasu i nerwow pojsc z tym wyzej.

Teraz dziecko zadwolone, nie placze jak wtedy gdy mial isc do szkoly... Wstaje i zaraz rano pierwsze pytanie - mamusiu, juz sie ubieramy do szkoly? :D

Igor rosnie... Dwa latka skonczyl 24tego wrzesnia :D. Moj slodziak maly :D.

Wracam do silikonowania kuchni... bo maz oglada film ;].

Wiecej, jak znjade wiecej czasu na komputer, na razie mam naprawde co robic, az mi sie nie chce opisywac co jeszcze  ;-).

Buziaki dziewczny :-)

I chlopaki... :D

Czasem, tez mi sie nie chce wierzyc...
Autor: magicsunny
Tagi: aaa  
12 września 2009, 12:06

... ale tak jest.

Juz prawie wszystko spakowalam. W sumie zostaly tylko rzeczy najpotrzebniejsze. To na sam koniec. Jeszcze dzisiaj bede konczyc jakies pierdoly. Mijam po calym domu kartony... Przed chwila usiadlam na ogrodziE, zeby zapalic - A PALE PRZEZ OSTATNIE PRAWIE 2 TYG JAK SMOK - i sie po prostu rozryczalam. Dalej nie mamy gdzie sie wyprowadzic... ;/ Mam serdecznie dosc. rewelacje zoladkowe-jelitowe od tygdonia juz. Schudlam wiec. Przynajmniej jakis pozytek z tego wszystkiego. Gorzej, ze jestem tak zestresowana, ze dzieci az boja sie do mnie odezwac. NIECH TO SIE JUZ SKONCZY!!!!!!.

Wyprowadzka
Autor: magicsunny
Tagi: wyp  
09 września 2009, 20:29

Wlasnie staram sie spakowac. I nie wiem od czego mam zaczac. Mam niewiele czasu... I nie do swojego domu sie wyprowadzamy, nie. Bo po 3,5 m-cach czekania na podpisanie umowy kupna, wlasciciele zrezygnowali... A dzis dostalam wiadomosc, ze stracilismy dofinansowanie od panstwa na wklad wlasny. Bo za dlugo od rezygnacji wlascicieli.

Nie chce mi sie nwet opisywac szczegolow. Generalnie czego sie dotkne tutaj, zamieniam w gowno ;].

Szukamy domu na biegu. Bo umowa tutaj do przyszlej srody. Nie przedluzalismy, bo mielismy juz na swoje isc.... A tu juz ktos zdarzyl wynajac od 19tego. Wiec szukamy. Tylko problem jest. Bo nic nie ma w okolicy. Od 4 dni wydzwaniam po ludziach, szukam. Z agnecji nas nie stac. Chca pierwszy m-czy czynsz + depozyt za poltora m-ca i jeszcze za sparwdzenie. Razem jakies 1500 funtow. Nie mam. Wiec szukamy prywatnie. Tylko ze to ciezko. Moze jutro sie cos uda, mam ogladac dom...

Do dupy. Ide sie pakowac... Moze najpierw kuchnia? ;/