Najnowsze wpisy, strona 16


lzy, zlosliwosc rzeczy marwtych i chwila...
Autor: magicsunny
Tagi: lzy  
28 listopada 2007, 19:07

Juz dawno nie siedzialam przy swoim komputerze. Az mi sie literki myla i caly czas "zapominam" sie ze tu mam "a" i "g" ;]. G. pojechal do marketu na zakupy z moja przyjaciolka. Poprosilam Go zeby wzial ze soba Miska, mam wiec chwile spokoju ( dopoki oczywiscie Igor nie zarzada znow jedzenia, co ostatnio zdarza mu sie nie co 3 ale co 1,5-2 godziny ). Rosnie zboj maly, wiec i je wiecej i czesciej :). No i krzykacz sie zrobil okrutny, tak co by mi za nudno nie bylo, a jak. A usmiecha sie juz tak pieknie jak sie nad nim pochylamy, ze az sami sie smiejemy wtedy w glos, bo inaczej sie nie da - od ucha do ucha usmiech ma i tak dziecieco szczery, ze az czlowiekowi cieplej na sercu :). Grucha sobie do karuzeli i zabawek na "chustawce",swiatelek dgy migaja jak sie buja, do nas, do Miska, do zarowki na suficie i do prazkow na kocu, gdy lezy na lozku, generalnie do wszystkiego co widzi tylko :D. Misiek natomiast zazdrosci wogole nie przejawia, wrecz przeciwnie - to on pierwszy "wisi" na lozeczku, gdy tylko Igor zakwili i glaszczac Go mowi "no jus, jus, nie placz" , a potem leci do mnie i sie drze wnieboglosy " mama, Igor placie, choc, sibko" :D. Daje mu swoje zabawki, glaska, probuje zabawiac gdy maly placze u nas na rekach... slodki starszy braciszek jednym slowem :). I ostatnio ma okres gdy gada jak najety. Jak wstaje rano i otwiera oczy, to zaczyna i tak juz jest przez caly dzien, buzia mu sie nie zamyka :). Nieraz jak cos palnie, to az sie skrecamy z G. ze smiechu :). A. G. ... kochany jest :). Pomaga mi jak moze, zajmuje sie Igorem, Miskiem... A ja mam dolek. Szczegolnie dzisiaj, kiedy to wszytskie sprzety w domu robily mi na zlosc, co chwile cos sie psulo, wylewalo, spadalo itd. Samo oczywiscie ;]. Eh... ja nie wiem jak ( bo "czy" to na pewno wiem ze tak ;]  ), ja sobie dam rade od piatku. Psychicznie oczywsicie. O tak na mnie dziala wlasnie to ze G. leci juz w piatek... Ze... az kuzwa, bo to zawsze o kase sie rozbija i tyle. A mi z tym zle strasznie. Bo mimo ze wiem, ze bedzie mieszkal u mojej mamy, dopoki nie pojdzie do pracy to nie musi ani za mieszkanie placic, ani za nic, ale... kuzwa nawet nie ma zeby sobie papierosow tyroche kupil na wyjazd... I to mnie wkurwia przeokropnie. I az sie poryczalam dzisiaj jak sobie tak pomyslalam... I o kilku innych rzeczach... Ja wiem, ja "rozstrojona" jestem ostatnio, bo okres juz 21 dzien mam,. bo tabletki jeszcze nie zaczely dzialac, bo organizm musi sie "przestawic" itd , bylam przeciez wczoraj u gina i jest ok, cierpliwosci tylko troche i tyle. Ale... Ehhhh, Ja juz chce do tej Anglii. Juz! Teraz ! Zaraz !

 

Kocham Go. Strasznie Go kocham. I jestem z nim bardzo szczesliwa :). Tak sobie nieraz patrze na Niego i... mysle ze to najlepsze co moglo mi sie trafic w zyciu. I najlepiej jak tylko moglo mi sie ulozyc :). Mimo "wszystko" ;).

 

P.S. A rebel powinna dostac po dupie za brak bloga !!! ;>

 

P.S.2 A to tak... :)

 

"Igoj" ;)

 

  Misio :)

 

 I okropna mama z pieknym "Igojem" :P. Wygladam nadal jak mala krowka ;]. A co tam... ;].

 

---------------------------------------------------------

P.S.3      2.05 - nie chwal slonca przed zachodem, czyli moj maz - nie umie ze mna rozmawiac, woli czytac blogi niz przyjsc do lozka kiedy na niego czekam, udaje po raz kolejny ze nic sie nie stalo i woli "przeczekac" az ucichnie. Super, ekstra, zajebiscie !

 

...
Autor: magicsunny
Tagi: nie  
23 listopada 2007, 12:31
Nie ma szans na to zeby sie nam odwidzialo. G. leci za tydzien, ja tez mam juz zabukowane bilety... Co najwazniejsze-dalam juz ogloszenie o wynajmie mieszkania od marca. G. zabierze teraz czesc rzeczy, ja tez troche jak bede leciala, po reszte przyjedzie w lutym. Poza tym... ja "nie chce" juz zeby mi sie odwidzialo ;). Mam dosc tego kraju, ktory nie daje szans, w ktorym moje dzieci maja tylko to co musza, a nie to co chca, czy czego ja chcialabym dla nich.Do dupy taki kraj, w ktorym daja 47 zlotych rodzinnego na jedno dziecko, przeciez to smieszne jest !!! W dupie mam Urzad Skarbowy i jego debilne przepisy, ktore kaza mojemu niespelna 3letniemu dziecku placic 10 % podatku za to ze dostal mieszkanie w spadku po swoim ojcu !!! Chociaz jeden przepis mowi ze placic trzeba, inny wyklucza-bo to najblizsza rodzina. Kompromis ? Zaplacic trzeba ;]. A gowno, niech mnie szukaja po swiecie ;]. Jeszcze glebiej mam ciagle podwyzki zywnosci i wogole wszystkiego dookola, ciekawe z czego niedlugo beda zyli emeryci, rencisci i Ci ktorzy maja najnizsze stawki ( nie mowie tu o danych "najnizsza srednia krajowa", bo to wogole jest jakas pomylka ). Zeby w parapet i tyle. Ceny mieszkan tez sa swietne, super ze co nie wiem ktory Polak moze sobie teraz na nie pozwolic, szczegolnie w wiekszych miastach. O wynajmie nie wspomne... Dlatego mi sie nie odwidzi wyjazd stad, o nie!!! :)
"swieczka", przemyslenia i plany......
Autor: magicsunny
Tagi: swieczka  
19 listopada 2007, 13:56
14tego listopada byla pierwsza rocznica smierci Ryska... Jakos nie mialam sily o tym pisac... nadal nie mam... 15tego byly 33 urodziny mojego meza, a 17tego imieniny, kupilam mu zloty lancuszek, zeby mogl nosic na nim obraczke, bo ze wzgledu na swoja prace, nie moze jej nosic na palcu... wszystkiego najlepszego kochanie... :* Bedzie nam lepiej w UK. Stanowczo... nie bedzie trzeba odmawiac sobie czegokolwiek a w szczegolnosci dzieciom... Pojde do sklepu i kupie TO CO CHCE a nie TO CO MOGE. Takie tam mysli mnie nachodza. Nikt mnie nie zatrzyma tam na sile, wiec w kazdej chwili bede mogla tutaj wrocic. Wczoraj zlozylismy wnioski o paszporty dla mnie, Igora i nowy dla Miska ze wzgledu na zmiane nazwiska. Beda za 2 tygodnie :). Potem skoncze robic paszport "piesowi", bo jego tez stad zabieram, a co, nie oddam go przeciez! Na lato juz bedzie mogl stad wyjechac :). Kocham tych moich trzech ( z piesem czterech ;] ) facetow :D. A Misiek jest ostatnio szczegolnie slodki jak cos do niego mowie a on mi na to - "slysze mama, okej" albo wejdzie na cos, boi sie sam potem zejsc i wola - " bozie, mama, pomoci" :D. POLSKA W EURO 2008 ! BRAWO EBI !!!!!!!!!!! :D P.S. Od wczoraj nie moge zapisac notki, wrrrrrrrrrrrr, ciekawe czy tym razem sie uda ;>. P.S.2. Moja babcia ( moj jedyny powod dla ktorego wahalam sie z wyjazdem do UK ), wrocila dzisiaj z Anglii, byla u mojej mamy... chce wyjechac do UK na stale za okolo rok ;]. Przekonala sie :). P.S.3 Chyba sprzedam mieszkanie i pojedziemy do UK na dluzej niz przewidywane 5 lat... teraz juz nic mnie tutaj nie trzyma...
uk
Autor: magicsunny
Tagi: uk  
13 listopada 2007, 14:27

wyjazd g. coraz blizej, swieta coraz blizej... a ja sie boje. mimo iz wiem, ze sobie poradze. ale sie boje ;/. i byly plany, zebym poleciala z dziecmi do niego na swieta, wylot 14 grudnia, powrot 7 stycznia. albo i nie-powrot.... chyba nic z tego. bo jak to w dzisiejszej rzeczywistosci... kasa rzadzi tym swiatem ;/.

 

a moze by tak pieprznac to wszystko, spakowac sie, pozamykac mieszkanie i tak po prostu wyjechac i juz tutaj nie wrocic.... bez zalatwiania jakichkolwiek formalnosci, tak bez niczego, taki spontan... hmmmm.... strasznie tesknie za moja mamusia... ;/

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------

 

14 listopad 2007 rok, g.00.06.

 Zabukowalam bilet do UK na 14tego grudnia ;].

hmmmm
Autor: magicsunny
Tagi: hmmm  
11 listopada 2007, 19:11

Kilka rzeczy wydarzylo sie przez te dni. Po pierwsze, Misiek ( niechcacy ) zalal klawiature w laptopie... nie mam kolejnej literki ( tym razem "a" ;] ) wiec musze ja wklejac tak jak "g" i "2" ;]. Super ekstra sie tak pisze. W domu jest co prawda drugi komputer, ale stoi u Miska w pokoju i jak tylko przy nim usiade, maly laduje mi sie na kolana i chce "pisiu abc" :). Wiec z "wygody"( a raczej z braku konsekwencji wobec Miska ;] ), pisze i wklejam ;].

 

Po drugie - w czwartek dowiedzielismy sie ze w sobote ( czyli wczoraj ) ma zamiar odwiedzic nas jego mama. Tesciowa mam spoko, wiec nie bylo problemu. No w koncu chciala zobaczyc wreszcie wnuka :). Wpadlam wiec na pomysl ( i okazalo sie ze tym rozpetalam burze... ;/ ) zeby jadac, zabrala ze soba syna g. bo obaj strasznie za soba tesknia, a odkad g. wrocil w sierpniu do Polski, widzieli sie tylko raz. No bo najpierw moj porod, potem szpital i musial zostac w domu z Miskiem, mial co robic, potem kolejna choroba Igora itd. Ciagle cos, poza tym praca... Wiec zaproponowalam to w dobrej wierze. A on sie zgodzil, az mu sie humor poprawil... Musial wiec zadzwonic do swojej eks, zeby spytac czy pusci mlodego do nas. I chyba nie powinnam byla mu pozwolic na ten telefon tamtego wieczoru... wczesniej sobie wypil... ich rozmowa, a raczej awantura, trwala okolo 30 minut. Zaczelo sie o mlodego, ze g. chyba zapomnial ze ma syna, ze nie dzwoni, nie przyjezdza, tylko kase wysyla... itd. Skonczylo sie na 15 innych rzeczach, po prostu wyciaganie wszystkiego co tylko mozliwe, zeby go zeszmacic. No i sie jej udalo... nie napisze co g. zrobil po tej rozmowie, bo pewnie by nie chcial... w kazdym razie chwycilam za telefon i postanowilam do niej zadzwonic, bo cisnienie mialam maks... wiem, wiem, nie powinnam sie wtracac, ale... to jest moj maz i nie pozwole zeby ktos doprowadzal go do takiego stanu kimkolwiek bylaby ta osoba ! Nie bylam wredna, chamska, bezczelna, nie... g. wystraszyl sie mojej rozmowy z nia. Bal sie ze - jak uznal - wszystko zepsuje, ona nie zgodzi sie na wyjazd mlodego itd. Znaczy sie nie zaufal mi. A ja, grzeczna, mila i sympatyczna rozmowa ( podczas ktorej kilkukrotnie przyznalam jej racje, bo ja miala ;] ), "wyprostowalam sytuacje, zalagodzilam i nawet wynegocjowalam pobyt mlodego u nas do poniedzialku ;]. Pozegnalysmy sie "milo". A w sobote jak tesciowa z mlodym i tesciem wsiedli do autobusu, zadzwonila do mnie a nie do g. ( co go zatkalo ) zeby poinformowac ze juz jada i ze bedzie ok, ze mam sie nie martwic... ;] A ponoc z ta kobieta nie da sie dogadac ;]. Z kazdym mozna, tylko trzeba umiec ROZMAWIAC ;]. Poza tym ja ponoc moglabym zostac adwokatem samego diabla :P.

 

Mieli zostac do jutra rano, ale w zwiazku ze sniegiem i mozliwymi przymrozkami rano jak to sie roztopi... pojechali wlasnie. Tesciowie zauroczeni wnukiem... Mam nadzieje, ze obiad im tez smakowal :P. A g. przy okazji wymieni sobie opony na zimowe, wroci jutro po poludniu...

 

Smutno mi sie zrobilo jak pomyslalam ze zostane sama na noc... ale powinnam sie juz chyba przyzwyczajac :(. Przytulilam sie mocno i nie chcialam go puscic przez 15 minut chyba... Teraz jak juz pojechali, czuje zapach jego perfum na sobie... Strasznie kocham tego mojego wariata... :).

nie bede robila z niego potwora...
Autor: magicsunny
Tagi: cd  
07 listopada 2007, 12:11

... bo nim nie jest. Ktos powie ze mowie tak, bo go kocham, kto inny ze dlatego ze nie chce go stracic... Nie.

Przemyslalam sobie wszystko bardzo dobrze... wczoraj zmusilam go do rozmowy, co prawda slowami ktore go podniosly, ale czasem nie ma wyjscia... g, nie jest jakims potworem. Popelnil kolejny blad, owszem. I popelni ich jeszcze wiele, jak i ja zapewne... ale po to jestesmy razem, po to jestesmy malzenstwem, zeby rozwiazywac problemy i rozmawiac o nich. I skoro on zajmuje za kazdym razem stanowisko ktore zajmuje ( "to nic takiego, nic sie nie stalo" ), powinnam byc w jakis sposob madrzejsza i sprytniejsza... Trudno ze boli. Poboli i przestanie. Mi sie nie chce juz naprawde zyc samej, szukac od nowa, wychowywac samej dzieci. Chce faceta. I to tego ktorego kocham. A skoro go kocham i dopoki nie wyrzadzil mi naprawde jakiejs nieodwracalnej krzywdy ( np. konkretna zdrada, podniesienie reki itp ), zamierzam walczyc o to zeby bylo dobrze. Bez wyprowadzania sie, bez krzykow, awantur przy dzieciach i co najwazniejsze bez cichych dni... Bede tak dlugo nawijala i z takim przekonaniem, ze wreszcie moze zajarzy o co chodzi w malzenstwie... ;].

A dzisiaj dowiedzialam sie czemu czuje sie niedowartosciowany... I samej mi sie przykro zrobilo, mimo iz ja do tego nie doprowadzilam, nigdy nie staralam sie tego jakos wypominac, czy wymagac by bylo inaczej - powiedzial mi, ze sa rzeczy o ktorych nie chce mi mowic, problemy ktore dusi w sobie. Naciskalam, wiec uslyszalam, ze... on nawet na dom nie potrafi zarobic tu w Polsce i wszedl do mojego zycia bez niczego, niczego nie mogl mi dac, nic nie mial...

 

Taaaak.... to ja mialam mieszkanie, to ja kupowalam meble, to ja wszystko oplacalam.... Ale nigdy, naprawde nigdy, nie przyszloby mi do glowy zeby mu to zarzucic, wypomniec, czy chocby o tym wspomniec. Ale on caly czas zle sie z tym czul... i nic nie powiedzial nawet... Bo on nie nauczony rozmowy jest... o czymkolwiek... bo ze swoja eks tylko sie klocili, nie bylo rozmow, byly tylko awantury, ktore konczyly sie jego wyjsciem i powrotem kiedys tam... ale ja nie jestem M. I musze mu to uswiadomic... Ja jestem Magda. I ze mna sie rozmawia... teraz juz rozumiem pewne rzeczy.... ;/.

 

 

cd
Autor: magicsunny
Tagi: cd  
06 listopada 2007, 21:21

W domu panuje atmosfera pt.: " nic sie nie stalo, nic nie zrobilem"...

 

Probowalam rozmawiac dzisiaj. Bo wczoraj jak wrocilam do domu, to bylam tak skuta, ze nawet prawie udalo mi sie usnac w wannie. Cale szczescie otworzylam oczy w momencie, gdy woda siegala juz prawie brzegow... ;]. Spilam sie, a tak. I to juz dawno tak nie pilam. Zeby nie znac umiaru, zeby wisiec potem nad klopem i rzygac... Rano - jakby nic sie nie stalo. Po powrocie z pracy - normalna rozmowa. Ale cisnienie mi puscilo i zaczelam temat. Zapytalam czemu? Co takiego zrobilam zle. Uslyszalam, ze nie mam sie o co wsciekac, ze nic sie przeciez nie stalo, to byla tylko rozmowa z tylko kolezanka... Ze moze on "lubi sie tak dowartosciowywac takimi rozmowami w necie"... Pieknie. Po co - spytalam. Odpowiedzi nie uzyskalam... Na pytanie czemu mnie tak pieknie dowartosciowal tekstem "nie ma o czym mowic", tez nie doczekalam sie wyjasnienia... A na koniec, ze jak mi tak zle, to on sie moze spakowac i sie wyprowadzic. Powiedzialam, ze byl to ostatni raz kiedy znioslam cos takiego, ze nastepnego juz nie bedzie, bo... to bedzie koniec. A jesli - uslyszalam, ktos sprzed lat do mnie napisze, to tez? Tak kuzwa, super, czyli jest tego wiecej... ;]. No i kurwa masz babo co chcialas... Teraz mam wybor - albo sie nie odzywac i udawac ze nic sie nie stalo, albo drazyc temat i doprowadzic to do konca, czyli... Tylko tu jest problem. Bo ja jestem teraz zywym przykladem moich kolezanek, ktorym kiedys tak dobrze radzilam " nie daj sie". Sama teraz robie to samo... Bo ja go strasznie kocham. I nie potrafilabym zniesc mysli ze mozemy sie rozstac. Mimo wszystko... No i dzieci, najwazniejsze dzieci... Nigdy taka nie bylam... Nie dawalam sie krzywdzic w ten sposob. Teraz... teraz mimo ze boli, jakos wazniejsze jest to, ze kocham... Boze, jaka glupia ze mnie baba !

 

A dla niego - chocbym nie wiadomo jak probowala mu uswiadomic ze to co zrobil bylo zle - nie ma to znaczenia. Bo obral juz strone "nic nie zrobilem" i tego sie bedzie trzymal. Mysle, ze pozostaje mi tylko jedno - pokazac mu jak to boli. Niech sie przekona na wlasnej skorze. I tyle... Czyli ze wojna? Byc moze... ale inaczej mu tego nie uswiadomie...

 

 

gowno tam,..
Autor: magicsunny
Tagi: kolejny raz  
05 listopada 2007, 17:17

Wiecie co? Ja mam serdecznie powyzej wszystkiego... Pamietacie gosie z wawy? No... to teraz poczytalam sobie o Ani z wawy... Rozmowa z maja tego roku... 1,5 miesiaca po slubie... Najciekawsze momenty:

 

ona- jestem "zajeta" lekko, mam kogos

g. - ja tez

ona- ale tylko lekko zajeta :).

on - ja tez tylko lekko ;)

------------------------------------

ona- jaka jest?

g. - nie ma o czym mowic

--------------------------------------

ona - [......] mialabym wtedy wolna chate

g. - moglbym Cie wtedy odwiedzic... :)

-----------------------------------------------

Pomijajac to ze wtedy bylismy 1,5 miesiaca po slubie, a ja bylam w 6 miesiacu ciazy... ;/

 

-----------------------------------

 

on- to moze do mnie przyjedziesz? nie bedziesz miala chyba nic przeciwko temu ze mieszkam z kolega i bratem?

ona- hmmmm....

----------------------------------

 

i tak dalej..... wiecej ciekawych tekstwo bylo, ale mnie nie stac.... Kurwa !

 

Jade do kupeli. Spic sie. Bo nie wiem czy mam zapomniec po raz kolejny ze o czyms wiem, czy go spakowac, czy moze skopac dupe i dopiero potem spakowac....

 

ma ktos pomysl na to po co on sie ze mna ozenil? bo mi sie juz skonczyly, tak jak i cierpliwosc.... !!!!!!!!!!!!!!!!

 

i ze ja niby jestem przesadnie zazdrosna !!!!!!!!!!!

 -------------------------------------------------------------

nie chcialam rozmawiac jak wrocil z pracy. Ale nalegal... i tak jak myslalam-rozmowa - po wysmianiu mnie ze glupoty opowiadam i ze to kolezanka tylko a on mnie kocha- skonczyla sie na jego slowach " przesadzasz, nie ma o czym mowic".

Smutno mi. I przykro strasznie.I kropka.

 

Kolejne fotki... bo mi sie nudzilo :P.
Autor: magicsunny
Tagi: zdjecia  
04 listopada 2007, 22:49

 Moje psisko :).

 

 

 

Misiek :)

 

 

"Igoj", jak mowi Misiek ;)

 

Moj maly pomagier :) 

 

 

 

Trzech facetów... moich facetow ;]. 

 

 

A tu mi sie nudzilo... powiedzmy :P. 

 

czego ja bym chciala? hmmm....
Autor: magicsunny
02 listopada 2007, 22:32

Chcialabym przede wszystkim, zeby hormony mi sie wreszcie uspokoily. Mam dosc, mecze sie z tym strasznie. I znow wraca zazdrosc. Moze czasem przesadna, ale jednak. Sytuacje ktore prowokuja. Mysli mam niepoukladane. Dupa. Taka rozbita jestem.

Kocham g. Kocham strasznie. I boje sie. Wiem, ze moge stracic wszystko. I tego sie boje. Co mnie dobija? To ze po ciazy wygladam jak wygladam ( czyli normalnie jak po ciazy ;] ), choc sie staram. I tak moja samoocena spadla ponizej krytycznej, potrzebuje dowartosciowania. Potrzebuje jak cholera. Tylko skad? ;/ Wkurwia mnie to. I to ze nie potrafie skonstruowac jednego zdania bez wscieklosci na sama siebie. I to, ze wiem, ze to przejdzie, ale nie wiem kiedy. I ze czuje sie wsciekle nieatrakcyjna dla samej siebie. Dla meza. Dla swiata. I to, ze nawet wtedy kiedy zobacze cos, co mnie cieszy, zaraz przychodzi moment niemozliwej zlosci.

Aktualnie jestem dobrym, ksiazkowym przykladem zaburzen emocjonalnych dla psychiatry ;]. I nawet jesli mnie to bawi, to jeszcze bardziej wkurwia... ;/ 

 

Chwilowo chce do domu bez klamek.