Najnowsze wpisy, strona 23


Część pierwsza - "spotkanie" po latach....
Autor: magicsunny
03 marca 2007, 13:42

Był jakoś przełom lutego i marca 2003 roku. Zadzwonił telefon stacjonarny....

- Cześć Magda. Co słychać? Dawno się nie widzieliśmy. To będzie już jakieś... 7 lat? "

- Przepraszam, z kim rozmawiam, nie poznaję.

- No jak to, T. z tej strony... Nie pamiętasz?"

- Hmmm.... nie znam żadnego T. Nie przypominam sobie...

- No coś Ty, Myszko...."

Nogi się pode mną ugięły. Już wiedziałam co za T. Boże, czego on znów chce po tylu latach... Był moją pierwszą, taką prawdziwą miłością. Taką nie tylko usłaną różami, ale też ich kolcami... Nie było sielanki, choć dużo momentów z tamtego czasu wspominam dobrze. Dobrze, bo nie widziałam siebie, ani tego co on wtedy ze mną wyczyniał, jako osoba trzecia... Tak jak moja przyszywana ciocia, która zawsze powtarzała - "Madzia, on nie jest Ciebie wart, niszczy Cie..." Wtedy nie słuchałam, byłam mądrzejsza od wszystkich. Mądrzejsza, bo... zakochana. Uderzył. Raz, drugi, trzeci, piąty.... Nie ważne. Wtedy uważałam, że słusznie. Przepraszał, kochał. Kiedyś przyszłam do domu tak obita, że matka mnie nie poznała w drzwiach. Wtedy jednak dostałam potrzebnie - za eksperymenty z narkotykami. Choć teraz myślę, że wcale nie musiałam dostać aż tak... Skłamałam, że biłam się z jakąś laską, co mnie zaczepiała. I to jego "Myszko".... Nie zapomnę tego do końca życia...

- T. czego Ty ode mnie chcesz - spytałam z drżącym głosem

- Czemu się mnie boisz? Nie zrobię Ci krzywdy... Madziu, stęskniłem się za Tobą, szukałem Cię, ale zniknęłaś, wyprowadziłaś sie z domu, przepadłaś. Nikt nie miał Twojego numeru, dopiero teraz... Myszko... Spotkajmy się... Porozmawiamy?

Tak, przepadłam jak kamień w wodę. Chciałam uciec, schować się jak najdalej od niego, od całego tamtego towarzystwa, które nie było dobre. Wyprowadziłam się z domu jak miałam niecałe 17 lat. 7 lat mieszkałam "gdzieś". W ciszy i spokoju....

- Boję się Ciebie T. Nie chcę.

- Pisałem do Ciebie, nie dostałaś żadnych listów, kartek? Nic?

- Nie, nic.

- Napiszesz do mnie? Madzia, napisz, proszę... To tylko list...

- Dobrze, napiszę...

Gdzieś w oddali slychać głos - T. kończ już, starczy na dzisiaj !!!

- To napisz, pa !

- Pa...

Już wiedziałam  gdzie nadal jest.... A ten list... to nie był tylko list. Gdybym tylko wiedziała jak się skończy jedno, głupie napisanie listu...

CDN

 

Miały być wyznania...
Autor: magicsunny
02 marca 2007, 23:11

...ale nie będzie. Naszło mnie jakąś godzinę temu, ale... Misiek przyszedł, żebym położyła sie z nim do łóżka. I już mi przeszło "wyznawanie" czegokolwiek.... Ale na to też pewnie przyjdzie czas w końcu... Na opowiedzenie całej prawdy o moim byłym mężu, małżeństwie i całej reszcie tego kawałaka mojego życia, zamkniętej w celi 2 na 2... Miłej nocy.

Bez tytułu
Autor: magicsunny
01 marca 2007, 22:47

Kiepsko się dzisiaj czuję. Wstałam przed 9 rano razem z Miśkiem, bo innego wyjścia nie miałam. Nakramiłam jego, siebie, psa i snułam się w pidżamie do około 12tej, po czym padłam jak kawka po powrocie babci z zakupów i wstałam o zgrozo po 15tej !!! Na całe szczęście Misiek też zasnął w tym czasie więc nie obarczyłam babci za bardzo. Ale tak jest coraz częściej. Padam w najmniej odpowiedniej chwili i zasypiam tam gdzie siedzę/leżę. Poza tym cały dzień znów mdłości i ból głowy. Nie wysypiam się w nocy, bo odkąd zaczęłam brać Relanium, pamiętam każdy swój sen ze szczegółami, a nie są to sny przyjemne, tylko męczące i durne. Budzę się co godzinę, nie mogę potem zasnąć, a jak już zasnę, śni mi się dalej to samo durnoctwo. Paranoja. Z koleji jak probowałam odstawić Relanium, nie daję rady - rzygam... Zamknięte koło. Dzisiaj usłuszałam od swojego gina, że "rzeczywiście ciężki ze mnie przypadek". Bo jak nie w tą, to w tą i jeszcze się do szpitala nie położyła, a po leki przychodzi. Wiem, durna jestem. I marudzę dzisiaj i krzyczę znów i jestem " nie mów do mnie bo gryzę, najlepiej zejdź mi z oczu"... Dzidzia ma prawie 3 miesiące... Czy to może się już skończyć ???????????? Dobranoc.

Jula
Autor: magicsunny
26 lutego 2007, 23:18

... sobie plywa w brzuszku a ja zaczynam to odczuwac coraz wyrazniej, szczegolnie jak zjem cos slodkiego :D.

Bez tytułu
Autor: magicsunny
25 lutego 2007, 21:13

FACECI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!   ;>

P.S. Z innej beczki - do szpitala się nie kładę. Pieprzę to. Rozmawiałam dzisiaj z położną z prawdziwego zdarzenia, takie się rzadko trafiają. Jest z tego szpitala, do którego miałam się położyć. Zrobiła mi wykład na temat samotnej opieki nad rozbrykanym i uczepionym maminej spódnicy dwulatkiem, jaki ma to wpływ na moja wczesną ciążę i wszystkie inne stresy dokładające się do tego, jak wpływają na mój organizm. Ok. Powiedziała mi też jakie leki będą mi podawane w czasie pobytu w szpitalu - te same, które biorę teraz + nawadnianie kroplówkami i elektrolity. Elektrolity = się Gastrolit. To taki preparat, który podaje się dożylnie, w tabletkach lub saszetkach do rozpuszczenia. A który mogę pić sama w domu dodając do tego spożywanie płynów 2 razy więcej niż teraz, lekkostrawną dietę ( taką typowo szpitalną ) i posiłki 6-7 razy dziennie. Mało a często.Czyli opisała mi mój pobyt w szpitalu. Dodała do tego mój stres związany z rozłąką z Miśkiem, myślenie cały czas czy w domu wszystko ok, czy nakarmiony, czy już śpi, czy ma zmienioną pieluchę, czy wojuje, czy płacze za mną, czy tęskni i woła "mama" w nocy itd... Dodając do tego moją tęsknotę za nim, daje to wynik leczenia i leżenia na oddziale bardzo negatywny. Więc zaproponowała bym spróbowała tego wszystkiego + kilka drzemek w ciągu dnia ( zatrudnię ciocię i babcię chwilowo, aż do końca kwietnia, kiedy to wróci G. ;> ), a jeśli za kilka dni, nie da to efektów, wtedy proszę bardzo, skierowanie do szpitala jest ważne miesiąc. No i tak zrobię. Każda z Was, która jest matką, mnie zrozumie... :).

Przyjęcie
Autor: magicsunny
24 lutego 2007, 21:57

I tak oto w dniu dzisiejszym dorobek życiowy mojego dwulatka, powiększył się o 3 samochody ( grające ), jednego psa Bernardyna, trąbiącego pluszowego słonia, telefon komórkowy, żeby mógł dzwonić do "dady", wieeeelką bombonierkę i pluszowy plecak, koniecznie z misiem :). Dziecko dostało wariacji. Ale pięknie zdmuchnął świeczki, a potem chciał też zdmuchnąć racę świetlną, ale mu nie wyszło ;). Obżarł się wszystkiego na raz, t.j. w jednej ręce kawałek szynki, w drugiej ciasto, a gdyby miał trzecią, sięgnąłby po jajko w sosie tatarskim :). Tort był super, delikatny, nie za słodki, truskawkowy. Ciasta też niezłe. No i spróbował wszystkiego oczywiście. Padł ( o dzięki Ci Panie ! ) o godzinie 19.30 i śpi. Mam nadzieję, że do rana :). Dobranoc :).

2 latka :).
Autor: magicsunny
23 lutego 2007, 19:41

Mój synek skończył dziś 2 latka... Jutro będzie przyjęcie w rodzinnym gronie i tort urodzinowy :).  Jak ten czas szybko leci... Jak dzieci szybko rosną... :). Wszystkiego najlepszego mój mały, kochany rozbójniku :D.

No i wykrakałam
Autor: magicsunny
22 lutego 2007, 20:19

Poszłam dzisiaj do swojego pana dr bo zaczęły kończyć mi się leki. Ale powiedziałam szczerze że od 2-3 dni, działają już tylko przez jakieś 5-6 godzin, a potem znów mieszkam w łazience. No i nie było dyskusji - żadnych leków - szpital. W związku z tym, że mój Michaś ma jutro urodziny, a robimy je w sobotę, nawet nie śni mi się szpital od jutra. Tym bardziej, że w weekend nigdy nic nie robią, nie ma lakerzy i co? Pójdę sobie poleżeć? Więc w poniedziałek. Ciocia przyjedzie na ten czas zajmować się małym. Tylko kto będzie z nim spał jak ona będzie miałą nockę w pracy ? ( jest pielęgniarką ) Kto go utuli tak jak ja... I komu mały da buziaka na dzień dobry, tak jak zawsze mi daje jak tylko oczka otwiera... Dupa, dupa, dupa !!! :(

Miłość internetowa
Autor: magicsunny
21 lutego 2007, 15:49

Dziwne to życie, bardzo dziwne. Poznałam kilka miesięcy temu mojego G. na necie, a teraz urodzę Jego dziecko i zostanę Jego żoną, a on dodatkowo  (już został ;) ) tatusiem mojego Michałka :). Co do drugiego dziecka, żeby nie było - to nie była wpadka - dokładnie je zaplanowaliśmy, aż mój gin się zdziwił, że tak sobie obliczyliśmy i za pierwszym razem planowania się udało. A jak dawałam "ogłoszenie - temat" na forum o2.pl  ( tak po prostu, dla zabicia czasu ) "Znajdę gdzieś w końcu normalnego faceta...?" to nawet mi się nie śniło, że znajdę tak normalnego i tak kochanego przyszłego męża :D. I co Wy na to wszystkie niedowiarki? :P

Sukienki nie mam. Za szybko rośnie mi brzusio :P. Tak jak z Miśkiem w ciąży - teraz jest 10-ty tydzień z hakiem a ja wyglądam jak na przełomie 3-4 miesiąca :P. Mierzyłam sukienkę, ale była na styk dosłownie, kupię więc na tydzień, góra dwa przed ślubem. Ale już wiem gdzie, bo mają piękne kolekcje i dostawy 2 razy w tygodniu :). I zapłacę za nią o 3/4 mniej niż za tą piękną białą której zdjęcia gdzieś tu były wcześniej, a też jest śliczna... ;).

 

Bez tytułu
Autor: magicsunny
20 lutego 2007, 23:41

Dobra, pogadalam / powyzywalam sie troche na G. i mi przeszlo. Teraz moge isc spokojnie spac. Biedny ten moj G. :P. Aaaaaaaaaaa, ten promyk szczescia.... 9 kwietnia - dzien przed moimi urodzinami - o godzinie 16tej zostane zona pana G. :P. Bieeeeeeeedny :P.  Dobranoc :).